Vive lepsze od Travelandu. Olsztyn podbity (relacja)

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piękne widowisko miało miejsce niedzielnego wieczoru w olsztyńskiej hali "Urania", gdzie naprzeciwko siebie stanęły dwie mocne ekipy. Tym razem po zaciętym spotkaniu podopieczni trenera <b>Bogdana Wenty</b>, selekcjonera kadry wywieźli cenne punkty, choć do przerwy nie było tak kolorowo.

Całe spotkanie to istna wymiana ciosów. Pierwsza połowa rozpoczęła się od prowadzenia gości. Następnie efektowną kontrą wyrównał Marcin Malewski. Niemal cała połowa toczyła się bramka za bramkę. W 20 minucie to goście musieli gonić wynik, po bardzo dobrej grze gospodarzy, którym udało się zatrzymać kilka ataków kielczan, doprowadzili już nawet do stanu 14:10 po dobrej grze Marka Boneczki i nieomylnego z linii 7 metrów Piotra Frelka, który jednocześnie był najskuteczniejszym zawodnikiem na boisku. Goście gonili wynik i po części udało im się bo do szatni zeszli tylko z dwubramkową stratą 15:13.

W drugiej odsłonie meczu mogliśmy ujrzeć inne oblicze Vive Kielce. Zaczęła pracować bardzo dobrze obrona i straty zostały szybko odrobione, po dwukrotnym trafieniu Pawła Piwko, na tablicy widniał wynik 15:15, wtedy to z powrotem do gry swój zespół wprowadził Krzysztof Kłosowski. Prowadzenie szybko odzyskali podopieczni Wenty poprzez dwie skutecznie skonstruowane akcje ofensywne, a także dzięki dobrej pracy w obronie. Traveland odzyskał jeszcze prowadzenie na 15 minut przed końcem kiedy to było 20:19 ale następnie kielczanie włączyli "drugi bieg" zdobywając cztery bramki i tracąc tylko jedną, wychodząc na trzybramkowe prowadzenie. Nie było już mowy o tym, aby dali sobie wyrwać cenne zwycięstwo. Olsztynianom zabrakło czasu, zbyt późno zaczęli odrabiać straty, choć mieli wiele szans na wyrównanie, a nawet prowadzenie, niestety w nerwach głupio tracili piłki. Świetnie w końcówce zagrał Bartosz Konitz, który przebijał się przez szczeliny środek Olsztyńskiej obrony.

Na meczu była niesamowita frekwencja, w hali stawiło się aż 2700 osób co sprawiło atmosferę z prawdziwego zdarzenia na miarę niemieckiej ligi, hala pękała w szwach, aż zabrakło miejsc siedzących. Niestety do pełni szczęścia zabrakło tylko wyniku.

Traveland Społem Olsztyn 25:26 Vive Kielce (15:13)

Traveland: Boniecki, Wolański (23 obrony) - Frelek 8 (4/4 karne), Boneczko 7, Kłosowski 3, Szymkowiak 2, Malewski 2, Bartczak 1, Petricheev 1, Urbanowicz 1, Zyśk , Waśko , Wasilenko, Maciejewski.

Vive Kielce: Kubiszewski, Kotliński -, Konitz 6, Rosiński 5 , Żółtak 1, Piwko 6, Jachlewski 1, Kuchczyński 1, Podsiadło 3, Krieger 1. Grabarczyk, Sadowski, Stankiewicz 2.

Kary:

Traveland 6 min (Frelek, Zyśk, Szymkowiak)

Vive 18 min

Widzów: 2700

Przebieg meczu: 60 min:

I połowa: 2:2, 2:3, 4:3, 5:4, 6:4, 7:5, 8:6, 10:7, 10:8, 13:10, 14:10, 15:13

II połowa: 15:14, 16:15, 18:17, 19:18, 20:19, 20:20, 20:21, 22:24, 23:25, 25:26

Po meczu powiedzieli:

Kapitan Marcin Malewski (Traveland Społem):

Bardzo fajny mecz. Frekwencja była dziś bardzo duża, a to cieszy. Zainteresowanie piłką ręczna w Olsztynie wzrasta. Szkoda tylko wyniku, w końcówce pozwoliliśmy żeby przeciwnicy odskoczyli nam na 3 bramki i potem musieliśmy gonić wynik. Za szybko chcieliśmy zdobywać bramki i wynikały z tego błędy. Szansa na punkty na pewno była ogromna, lecz nie składamy broni i będziemy już w środę walczyć o kolejne punkty.

Rozgrywający Paweł Podsiadło(Vive Kielce): Spodziewaliśmy się, że będzie to bardzo ciężki mecz. W pierwszej odsłonie nie pracowała obrona tak jak powinna, w drugiej połowie wyeliminowaliśmy ten błąd i gra szła dużo lepiej co widać po wyniku. Punkty na tak gorącym terenie cieszą, dzięki nim pozostajemy liderem tabeli. Nie możemy spocząć na laurach, sezon jest długi i trzeba grać dalej, aby mieć jak najlepsze miejsce przed grami Play-off.

Źródło artykułu: