Nie wiem, kiedy wrócę do gry - rozmowa z Bartłomiejem Jaszką, reprezentantem Polski

Bartłomiej Jaszka będzie pauzował około pięciu miesięcy po operacji barku, jaką przeszedł na początku lipca w Poznaniu. Jego niemiecki klub już zatrudnił zmiennika na środek rozegrania.

Maciej Kmiecik: Kibiców zaniepokoiła informacja o operacji, którą przeszedłeś i długim okresie rehabilitacji, jaki cię czeka. Przede wszystkim, jak się czujesz?

Bartłomiej Jaszka: Teraz jest już w porządku. Jestem po zabiegu i czeka mnie rehabilitacja. Mam nadzieję, że wszystko przebiegnie dobrze i jak najszybciej wrócę na boisko.

Jak doszło do tego, że musiałeś przejść operację? Na ból barku narzekałeś od dłuższego czasu, ale z tego, co mówiłeś nie wydawało się to takie groźne?

- Bark mnie pobolewał od dłuższego czasu. Praktycznie już podczas mistrzostw Europy, kiedy grałem w reprezentacji pojawiał się ból. W meczach ligowych w Bundeslidze w drugiej części sezonu praktycznie odpoczywałem. Pojawiałem się głównie w meczach pucharowych. Dużo pauzowałem, bo ciągle doskwierał mi ból.
[ad=rectangle]
Z tego powodu nie zagrałeś też w dwumeczu z Niemcami o awans na Mistrzostwa Świata w Katarze. Wówczas mówiłeś, że to zapalenie barku. Dopiero później okazało się, że to co poważniejszego?

- Tak. Później jeszcze trafiłem do doktora Przemysława Lubiatowskiego z Rehasport. Po wykonaniu dodatkowego badania rezonansu magnetycznego z kontrastem, definitywnie okazało się, że muszę przejść operację.

Co konkretnie ci dolegało?

- Miałem uszkodzony element stabilizujący staw, tzw. obrąbek. Przypadek taki wymaga leczenia operacyjnego.

Jakie są prognozy lekarskie odnośnie twojego powrotu do gry?

- Lekarze mówią o pięciu miesiącach. Tak naprawdę nie ma na to konkretnej daty. Potrzeba czasu, żeby ten obrąbek zagoił się. Przyśpieszyć tutaj się nic niestety nie da. Nie wiem, kiedy wrócę na boisku. Nie mogę nic przyśpieszyć. Jak wszystko się zaleczy i będę zdrowy, wrócę.

Pół sezonu praktycznie musisz spisać na straty...

- Niestety. Już się na to nastawiłem i nawet o tym nie myślę. Teraz to jeszcze jakoś wytrzymuję, ale kiedy koledzy zaczną grać, a ja będę siedział na trybunach, to na pewno nie będzie mi lekko. Tak to już niestety jest. Staram się nie myśleć o tym w kategoriach długiego rozbratu ze szczypiorniakiem.

To chyba najgroźniejsza kontuzja w twojej karierze? W 2009 podczas meczu o brązowy medal Mistrzostw Świata w Chorwacji nabawiłeś się urazu nadgarstka, ale tak długo jeszcze nie pauzowałeś?

- Zgadza się. Nigdy nie miałem jeszcze takiej przerwy. Nie będzie łatwo się do tego przyzwyczaić. Postaram się jednak dobrze przygotować pod względem fizycznym do drugiej części sezonu. Mam nadzieję, że bark nie będzie mnie bolał. Wierzę, że drugą część sezonu będę mógł zagrać normalnie już na pełnych obrotach.

Jak tę informację przyjęto w Fuchse Berlin, w którym przecież jesteś "mózgiem" drużyny?

- Zmartwili się, to oczywiste, ale co zrobić. Kontuzje w sporcie się zdarzają. Menedżer mojego klubu rozmawiał ze mną na ten temat, kiedy przebywał w Polsce i przyjął to ze zrozumieniem. Doradzał, bym poddał się operacji, a nie próbował leczyć tego doraźnie. W Fuchse Berlin znaleźli już za mnie zmiennika. Petar Nenadić podpisał w Berlinie roczny kontrakt.
[nextpage]
Myślisz o tym, czy uda się wykurować na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Katarze?

- Staram się o tym nie myśleć, by nie rozczarować się, gdyby okazało się, że nie będę w stanie zagrać w Katarze. Staram się myśleć pozytywnie i w tej trudnej sytuacji dostrzegać pozytywne aspekty. Skupiam się na tym, by rehabilitacja przebiegała jak najlepiej. Do końca miesiąca muszę chodzić z takim specjalnym temblakiem. Później będę przechodził rehabilitację.

Na początku lipca przeszedłeś zabieg, czyli najwcześniej w okolicach grudnia będziesz w stanie wrócić do gry?

- Teoretycznie tak, ale to jest teoria. Tak naprawdę, nie wiem, kiedy wrócę. Siła barku musi być taka sama, jak przed operacją. To będzie decydujące.

Bartłomiej Jaszka nigdy się nie oszczędza i walczy o każdą piłkę. Teraz musi jednak odpocząć od szczypiorniaka i wyleczyć uraz barku
Bartłomiej Jaszka nigdy się nie oszczędza i walczy o każdą piłkę. Teraz musi jednak odpocząć od szczypiorniaka i wyleczyć uraz barku

Mistrzostwa Świata w Katarze rozpoczną się w połowie stycznia, czyli najpóźniej w połowie grudnia musiałbyś być już nie tylko na parkiecie, ale także dochodzić do dobrej formy. Jest to realne?

- Tak jak wspomniałem, staram się o tym nie myśleć. Wiem, że czasu się nie oszuka. Do Mistrzostw Świata w Katarze jeszcze zostało dużo czasu, ale nie ma sensu wybiegać tak daleko w przyszłość.

Rehabilitację będziesz przechodził w Polsce czy w Berlinie?

- Będę przechodził ją w Niemczech. Zabieg miałem w Polsce. Po ściągnięciu temblaku pewnie jeszcze pojawię się na kontroli w Poznaniu, żeby doktor obejrzał to i zadał ćwiczenia rehabilitujące. Główną część rehabilitacji przejdę jednak w Niemczech.

Jesteś twarzą i wizytówką turnieju Szczypiorno Cup, który na początku sierpnia odbędzie się w Kaliszu. Żałujesz pewnie, że nie zagrasz dla polskich kibiców z Fuchse Berlin?

- Oczywiście. Bardzo chciałem zagrać w tym turnieju. Niestety, kontuzja mi to uniemożliwiła. Zapewniam jednak, że będę obecny na tej imprezie i paradoksalnie być może będę miał więcej czasu dla kibiców. Fani mogą więc liczyć na autografy i zdjęcia. Poświęcę im na pewno dużo czasu. Co prawda nie zagram na boisku, ale na pewno będę obecny i wspieram turniej Szczypiorno Cup.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Źródło artykułu: