Tuż przed play-offami Michał Statkiewicz został włączony do kadry pierwszego zespołu Gaz-System Pogoni Szczecin. Szansę debiutu otrzymał bardzo szybko, bo już w pierwszym meczu przeciwko KS Azotom Puławy. Tuż po wejściu na parkiet odwdzięczył się pięknym trafieniem. Trener Rafał Biały wystawił go również w ostatnim starciu z mielczanami. Także tym razem rozgrywający rzucił bramkę, ale i złapał swoją pierwszą karę. - Pierwsza kara kiedyś musiała przyjść - skomentował w nieco żartobliwy sposób tamtą sytuację sam zainteresowany.
[ad=rectangle]
Zapytany tuż po ostatnim gwizdku sędziów, co sądzi o końcowym wyniku swojej drużyny, odpowiedział. - Na pewno w lepszych humorach wychodzilibyśmy z hali gdybyśmy wygrali nawet jedną bramką, ale z drugiej strony nie można się załamywać przez to, że mamy to szóste miejsce. Pogoń potrafiła jednak "doskoczyć" do rywala. Remis po 14 utrzymał się dość krótko. - Odrabialiśmy straty. Potem, przez jakieś proste błędy, straciliśmy szansę na korzystny wynik. Tak było przez cały mecz, później jeszcze rywal "odjechał" i już ciężko było ich dogonić - przyznał Statkiewicz.
19-latek nie ukrywał, że po cichu liczył na występ w ostatnim spotkaniu sezonu. - Zastanawiałem się i wyszło tak, że zagrałem. Niemniej jednak miałem przeczucie, że być może, skoro siedzę na ławce, to trener da mi szansę i wybiegnę na parkiet.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
Na koniec kilka słów skierował do swoich rówieśników. - Jeżeli inni (młodzi - dop. red.) chcą wiązać swoje życie ze sportem, to muszą się starać, żeby cokolwiek osiągnąć. Trzeba dawać z siebie 100 proc. na każdym treningu. Efekty na pewno przyjdą.