Jestem wart tyle, ile mój ostatni mecz - rozmowa z Jakubem Łucakiem, skrzydłowym SPR Chrobrego Głogów

- Muszę zyskać swoją pewność siebie i luz w graniu. To przyjdzie z czasem - mówi w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Jakub Łucak, skrzydłowy SPR Chrobrego Głogów i reprezentacji Polski.

Marcin Ziach: Po siedmiu tygodniach przerwy wróciłeś do gry w ostatnim meczu z Górnikiem Zabrze. Jesteś zadowolony z prezentowanej formy?

Jakub Łucak: Nie odczuwałem w związku z powrotem jakiejś większej presji. Jedynie obawiałem się o nogę, jak ona zareaguje. Ponad półtora miesiąca przerwy, to jednak bardzo długo i nie da się utrzymać formy sprzed kontuzji. Na razie moim celem jest powrót do wydolności fizycznej, by zacząć biegać i się nie męczyć po kilkudziesięciu metrach.

Absencja spowodowana kontuzją dała ci się zatem mocno w kość.

- Na pewno przede mną wiele pracy. Muszę wrócić do kondycji, wytrzymałości i szybkości prezentowanej przed urazem. Na pewno zrobię wszystko, by wrócić do formy jeszcze w tym sezonie i pomóc drużynie w najważniejszych meczach.

Ostatnich siedem tygodni było dla ciebie najtrudniejszym czasem w tym sezonie?

- O ile nie w całej karierze. Tak dobrze było i wszystko tak dobrze szło, a potem wszystko się złamało. Ciężko było na początku się z tym pogodzić, ale nic innego zrobić nie mogłem jak pracować, rehabilitować się i czekać na powrót na boisko. Takie są uroki zawodowego uprawiania sportu, że kontuzje się zdarzają. Trzeba sobie umieć z nimi radzić i nie załamywać się przede wszystkim.

Jakub Łucak myśli o jak najszybszym powrocie do formy sprzed kontuzji
Jakub Łucak myśli o jak najszybszym powrocie do formy sprzed kontuzji

Obserwując mecze z trybun denerwowałeś się bardziej niż na boisku?

- Zawsze na trybunach jest bardziej nerwowo niż na boisku. Wchodząc na parkiet można jeszcze coś zrobić i w trudnych momentach chłopakom pomóc. Z trybun czy ławki nie da się zrobić nic. Można sobie jedynie pokrzyczeć, co dopinguje kolegów, ale mało pomaga.

Dlatego też nie wytrzymałeś i wróciłeś do gry wcześniej niż pierwotnie zakładano?

- Faktycznie, w Zabrzu miałem jeszcze nie grać. Po konsultacjach z lekarzem i trenerami podjęliśmy jednak decyzję, że zagram te dwadzieścia minut, ale trudno z tego występu wyciągać jakieś wnioski. Przede mną jeszcze daleka droga, by zagrać tak, jak mnie zadowoli.

Te dwadzieścia minut ucieszyło na pewno selekcjonera Michaela Bieglera.

- Nie wiem, być może go ucieszyło. Trzeba byłoby zapytać selekcjonera (śmiech). Na pewno jednak mnie ucieszyło.

Dobry nastrój psuć może ci wynik meczu pierwszego meczu ćwierćfinałowego z Górnikiem Zabrze. Rywal wybił wam wszelkie argumenty...

- Tak naprawdę ten mecz skończył się po pierwszych piętnastu czy dwudziestu minutach. Potem nie nawiązaliśmy już nawet walki. Nie wiem skąd się taka niemoc w naszych poczynaniach bierze. Ciężko gra nam się z Górnikiem, jest to dla nas bardzo niewygodny rywal. Widać po statystykach, ale nie tylko, że jest nam bardzo trudno z nimi wyrównaną walkę nawiązać. [nextpage]
Z czego taka niemoc może wynikać? Brak umiejętności czy jednak decyduje sfera psychiczna?

- Nie sądzę, byśmy byli zespołem od Górnika gorszym i mieli mniejsze umiejętności. Pokazaliśmy w fazie zasadniczej sezonu, że potrafimy grać w handball. Wiemy, co mamy grać przed meczem, przyjeżdżamy umotywowani i naładowani, w pełnej koncentracji wychodzimy na spotkanie, a i tak nie wychodzi.

SPR Chrobry Głogów chcąc liczyć się w grze o medale musi teraz z Górnikiem dwukrotnie wygrać. Jest wiara, że uda wam się podwójne przełamanie?

- Gdyby nie było wiary, to po co w ogóle wychodzić na boisko. Możemy zostać w domu i oddać mecz walkowerem 10:0. Nie na tym to wszystko polega. Przeżyliśmy tę porażkę, mieliśmy trochę wolnego w święta, więc pewne sprawy przemyśleliśmy i wyciągnęliśmy wnioski. Wróciliśmy do zajęć w poniedziałek i chcemy zrobić wszystko, by rozegrać z Górnikiem jeszcze dwa mecze, a nie kończyć rywalizacji po starciu w Głogowie.

[b]

Materiału do analizy po pierwszej potyczce nie brakowało.
[/b]

- Co mecz go nie brakuje. Trener bardzo dobrze przeprowadza analizę gry rywala, znamy ich wszystkie zagrywki i wiemy, czego po kim się spodziewać. Na pewno sporo wniosków ze spotkania w Zabrzu wyciągnęliśmy i chcemy teraz tę wiedzę przekuć w dobry wynik w drugim meczu.

Dla ciebie może być to jeden z ostatnich występów przed publiką w Głogowie.

- Mam kontrakt ważny jeszcze przez półtora roku i na ten moment skupiam się wyłącznie na celach sportowych, by pomóc Chrobremu w osiągnięciu dobrego wyniku w tym sezonie, bo ciężko na niego zapracowaliśmy.

Nie ma takiego kontraktu, którego nie da się wykupić.

- Pytanie, czy znajdą się chętni na takich ruch.

Ile jest dziś wart Jakub Łucak?

- Tyle, co jego ostatni mecz.

Nie oceniasz się zatem zbyt wysoko...

- Bo nie ma na razie zbyt wielu pozytywów. Mogę się cieszyć, że wróciłem, trochę powalczyłem w obronie, ale w ataku jeszcze sporo pracy przede mną. Muszę zyskać swoją pewność siebie i luz w graniu. To przyjdzie z czasem. Nie załamuję się i nie przejmuję tym specjalnie. Umiem wyciągać wnioski i na pewno szybko wrócę do swojego poziomu.

Na rynku transferowym wciąż jesteś jednak łakomym kąskiem.

- To już trzeba byłoby podzwonić po klubach i się popytać czy są zainteresowane. Ja na razie żadnego telefonu nie odebrałem, ale może zadzwoni (śmiech).

Źródło artykułu: