Antoni Parecki zabrał ze sobą do Szczecina 15 zawodniczek. Skład był prawie taki sam, jak ten sprzed trzech tygodni, kiedy to oba zespoły przystąpiły do rywalizacji o Puchar Polski. Jedyną zmianą był występ Agnieszki Wolskiej, która zastąpiła Sylwię Klonowską. Podobny manewr zastosował trener szczecinianek wpisując do protokołu jedno nowe nazwisko, czyli Patrycję Nogę.
Pierwszą akcję w meczu celnie zakończyła Agata Cebula. Na gola drużyny przyjezdnej czekać musieliśmy aż do 5. minuty spotkania. Wówczas strzałem z dystansu popisała się Edyta Szymańska. Bardzo dobrze w mecz wprowadziła się także Sołomija Sziwierska, która najpierw wybroniła rzut karny Agnieszki Jałoszewskiej, a potem także strzał Joanny Wagi. Właśnie ta rozgrywająca w 15. minucie wyprowadziła przyjezdne na pierwsze w tych zawodach prowadzenie (5:6). Był to niewątpliwy efekt niepotrzebnych błędów miejscowych w ataku pozycyjnym. Kilka chwil bez rzuconej bramki dla Pogoni przełamała w końcu Małgorzata Stasiak.
W 18. minucie szansę debiutu na tym poziomie rozgrywek otrzymała Patrycja Noga. Jednak szkoleniowiec ekipy z Grodu Gryfa dość szybko zdecydował się ponownie postawić na doświadczenie i grę na kole Moniki Stachowskiej. Problemem było jednak zatrzymanie wspomnianej wcześniej Szymańskiej. Rozgrywająca szczecińską bramkę ostrzelała aż 4-krotnie (po 22. min. meczu). Końcówka spotkania to prawdziwa indolencja rzutowa z obu stron. Wynik 9:10 długo więc nie ulegał zmianie. Pierwsze przełamały się przyjezdne wyprowadzając swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie, które utrzymały już do końca pierwszych trzydziestu minut. Na domiar złego, równo z syreną końcową karę dwóch minut otrzymała Stasiak, co oznaczało, że Pogoń na drugą część spotkania wybiec musiała o jedną szczypiornistkę mniej.
Po zmianie stron błyskawicznie czternastą bramkę dla EKS-u rzuciła Szymańska. Nadzieję na szybkie odrobienie strat dała Stachowska oraz kara, jakiej dopatrzyli się sędziowie u Wagi, ale tej przewagi Pogoń już nie wykorzystała. Rzut Wolskiej przywrócił swoisty status quo, a Katarzyny Koniuszaniec dał już 4-bramkowe prowadzenie (13:17 w 37. minucie). Wynik byłby pewnie wyższy, ale w Pogoni dobrze spisywała się Adrianna Płaczek.
Na uwagę zasługiwała momentami bardzo szczelna obrona elblążanek, przez którą miejscowe nie potrafiły się przebić. Po 45. minutach tablica świetlna wskazywała wynik 16:21. Bardzo ważną bramkę dla Startu rzuciła wówczas Hanna Sądej. W tym momencie o czas poprosił Struzik. Pogoni zaczęło się już wyraźnie spieszyć, czasu na odmianę losów tej rywalizacji było bowiem coraz mniej. Na 10 minut przed końcem do odrobienia ciągle było 5 goli, a to na tym etapie meczu jest dość pokaźną zaliczką. Kiedy zaś w 54 min. rzut karny wykorzystała niezawodna tego dnia Szymańska (19:25) stało się jasne, że jedynie jakiś niewyobrażalny kataklizm może odebrać zwycięstwo drużynie gości. Na dwie minuty przed końcem meczu przy stanie 21:26 o czas na żądanie ponownie poprosił trener gospodyń, ale chyba nikt nie miał wątpliwości, że takiego wyniku nie można już było odrobić. Do końca zawodów nie padła żadna bramka. W dodatku równo z końcową syreną kontuzji doznała Monika Głowińska.
Stan rywalizacji: 0:1.
SPR Pogoń Baltica Szczecin - Start Elbląg 21:26 (11:13)
Pogoń: Baltica: Płaczek, Szywerska - Huczko, Jakubowska, Sabała 4, Stachowska 4, Królikowska 1, Cebula 3/1, Noga, Głowińska, Agova 1, Duran 2, Stasiak 4, Yashchuk 2.
Karne: 1/2
Kary: 4 min.
Start: Sielicka, Kędzierska - Sądej 3, Waga 3, Cekała, Wolska 4, Janaczek 3, Szymańska 7/3, Aleksandrowicz, Klonowska, Jałoszewska, Zoria, Grzyb 2, Koniuszaniec 4.
Karne: 3/4
Kary: 8 min.
Kary: Pogoń Baltica - 4 min. (Stachowska, Stasiak - po 2 min.); Start - 8 min. (Aleksandrowicz, Wolska - po 2 min., Waga - 4 min.).
Sędziowie: Bąk, Ciesielski (obaj z Zielonej Góry)
Delegat ZPRP: Krzysztof Manyś
Widzów: 600 (w tym ok. 45-osobowa grupa kibiców z Elbląga).