W ostatnich sekundach szczypiorniści Energa Borys MMTS Kwidzyn mogli doprowadzić do wyrównania i rzutów karnych. Piłki nie złapał jednak Igor Malczak. Błąd wykorzystał Daniel Reznicky ustalając wynik na 28:26.
W bramce gospodarzy kapitalnie spisywał się Sandro Mestrić. Obronił łącznie 40 proc. rzutów. W pierwszej połowie jego skuteczność była jeszcze bardziej imponująca i oscylowała w granicach 50 proc.
ZOBACZ WIDEO: Aida Bella zrobiła karierę poza sportem. "Prawdziwe zderzenie z biznesem"
- Na pewno niektóre sytuacje obronił i dobrze zainterweniował. Ale dużo piłek było rzuconych na wysokości jego rąk czy w niego. Takie sytuacje najbardziej bolą, bo wypracowujemy sobie dogodne sytuacje, a nie zamieniamy tego na bramki - podsumował trener drużyny z Kwidzyna, Bartłomiej Jaszka.
- Przeciwnik wykorzystywał te nasze nieskuteczne sytuacje. W pewnym stopniu to boli. Miał [Sandro Mestrić - dop. red.] blisko 50 proc. w pierwszej połowie, a przegrywamy jedną bramką [14:15 do przerwy - dop. red.]. To świadczy o tym, że nasza obrona grała dobrze - dodał szkoleniowiec.
Jaszka podkreślił, że jego zespół miał duże szanse na zdobycie przynajmniej jednego punktu w 3mk Arenie Ostrów.
Pomogłoby to kwidzynianom w walce o fazę play-off. Na trzy kolejki przed końcem rundy zasadniczej Energa Borys MMTS traci do ósmego Energa MKS Kalisz sześć "oczek". W niedzielę zespół z Kwidzyna podejmował będzie Górnika Zabrze.