SMS ZPRP Gdańsk po słabszej pierwszej połowie, drugą część spotkania z Wybrzeżem Gdańsk zremisowało. - Nam poszło lepiej w drugiej połowie, ale to może Wybrzeże zagrało troszkę gorzej. Niektórzy zawodnicy - przede wszystkim Krzysiek Czarnecki - zagrali dobrze rzutowo. Chyba tylko raz pomylił się on w drugiej części spotkania. Pod koniec parę bramek dorzucił Bartek Kowalczyk. Chłopaki starali się jak mogli - powiedział Dariusz Tomaszewski.
Podopieczni Tomaszewskiego w tym sezonie nie spisują się najlepiej. Wygrali zaledwie pięć spotkań, a osiemnaście kończyły się wygranymi rywali. Celem Szkoły Mistrzostwa Sportowego nie są jednak wyniki teraz, a przyszłość utalentowanej młodzieży i spełnianie konkretnych zadań. - Nie myślimy o miejscu w tabeli. Dla drużyny SMS-u najważniejsza jest jak najlepsza gra w każdym meczu. Tutaj graliśmy z liderem. W I połowie nie mogliśmy się przebić, ale drużyny z czołówki tabeli kończyły z jeszcze większym bagażem bramek. Następny mecz zagramy w Gdańsku z Wolsztyniakiem. To bardzo niewygodny przeciwnik i gra się z nim trudno - zauważył szkoleniowiec.
Podczas spotkania z Wybrzeżem było widać, że dla SMS-u najważniejsze jest doświadczenie zbierane przez poszczególnych zawodników. Często dokonywano kilku zmian naraz, a w drugiej połowie z boiska zszedł Dawid Glabik, który chwilę wcześniej odbił w efektowny sposób kilka trudnych piłek. - Dawid grał dobrze w drugiej połowie, ale w końcówce meczu zostali wpuszczeni reprezentanci kraju juniorów z II klasy i też chcieliśmy by mieli czas na boisku. To dla nich duże doświadczenie. Obecnie grają w II lidze i w tym roku nie przegrali w niej meczu, dzięki czemu wysforowali się na miejsce w ścisłej czołówce. Poziom I ligi jest zupełnie inny. Może teraz na tym poziomie nie szło im za dobrze, ale takie występy z bardziej doświadczonymi rywalami wyjdą im na plus - uważa Dariusz Tomaszewski.
Tradycyjnie po sezonie gracze Szkoły Mistrzostwa Sportowego będą szukali dla siebie klubów. - Trudno powiedzieć, czy któryś sobie poradzi w PGNiG Superlidze, chociaż może niektórzy w drużynach z dołu tabeli mogliby dołączyć. Michał Potoczny wraca do Kwidzyna, inni najprawdopodobniej również wracają do macierzystych klubów chyba, że inne kluby będą nimi zainteresowane. W I lidze mogliby sobie poradzić w wielu zespołach. Trzeba do tego podchodzić spokojnie - podsumował trener.