Bogdan Kowalczyk (trener Wisły Płock):
- Jeżeli wygrywa się na wyjeździe różnicą dziesięciu bramek, a nie jest to łatwa rzecz, to trzeba być zadowolonym. Jak widać zespół zaczyna już lepiej funkcjonować. Oczywiście zdarzają się nam jeszcze głupie fragmenty gry nad którymi musimy popracować by je zwalczać, choć dziś wynikały one z wysokiego prowadzenia, a w podświadomości zawodników nastąpił moment, w którym chcieli odpocząć. Zespół Azotów zdobył 3 bramki z rzędu i zupełnie niepotrzebnie znowu musieliśmy walczyć. Na szczęście to przełamaliśmy i spotkanie wygraliśmy wysoko. Ale musimy na przyszłość uważać bo prowadząc 6-7 bramkami, można takie spotkanie przegrać.
Od spotkania z Rhein Neckar Lowen widać, że coraz lepiej radzimy sobie w ataku pozycyjnym.
- To wszystko zaczęło się od Matysika, który zdobył 10 bramek w spotkaniu z Głogowem. W Niemczech włączył się także Iwan Pronin, który zagrał bardzo dobre spotkanie, nabrał wiary we własne możliwości. Dużo wcześniej dobrze grał także Michał Zołoteńko i właśnie ta trójka zaczęła funkcjonować jak należy. Dzisiaj dołączył do nich Adam Twardo, mimo, że nie jest jeszcze w pełnej dyspozycji, ale dawał sobie radę. Taktyka, która była ustalana jest realizowana coraz lepiej, stąd lepsza gra.
Nie szkoda, że przed nadchodzącą przerwą zespół w tak dobrej dyspozycji zagra tylko jedno spotkanie?
- Myślę, że nie. Natomiast ja zdaję sobie sprawę dlaczego w tej chwili gramy lepiej. Porozmawiamy na ten temat z zespołem i jeżeli wszyscy będziemy ciągnąć ten wózek w jedną stronę to powinno być zdecydowanie lepiej.
Bartosz Wuszter (Wisła Płock):
- Zagraliśmy dobre spotkanie i zasłużenie wygraliśmy. Myślę, że to doświadczenie, które zdobyliśmy w Lidze Mistrzów z zespołami od nas silniejszymi procentuje i to widać na boisku. Gramy dojrzalszą piłkę niż zespołu z naszej ligi, czujemy się pewnie, gramy na luzie. Mamy nadzieję, że tak będzie jak najdłużej. Po spotkaniu w Niemczech wreszcie uwierzyliśmy w siebie, lepiej zaczął grać Ivan, Adam twardo udanie wrócił do składu stąd mamy większą możliwość ruchu w drugiej linii, a wszystko zaczyna się zazębiać.
W środę ostatnie spotkanie przed przerwą, która pozwoli wam z pewnością zregenerować siły po maratonie, który mieliście przez ostatni miesiąc.
- Zobaczymy jak ten odpoczynek będzie wyglądał...(śmiech). Na razie jadę do mojej narzeczonej, która urodziła mi dziś syna. Cały zespół zadedykował im to zwycięstwo. Bardzo się cieszę, że chłopacy wykonali tak ładny gest w moim kierunku, a najbliższe dwa dni poświęcę rodzinie.