Remigiusz Lasoń: Coś się w naszej grze zacięło

Gwardia Opole w 1/8 finału Pucharu Polski przegrała z KPR-em Legionowo. - My nieźle ten mecz zaczęliśmy, a rywale dobrze go skończyli - mówi rozgrywający, Remigiusz Lasoń.

Podopieczni Marka Jagielskiego w drodze po krajowy puchar potknęli się już na pierwszej przeszkodzie. Przeciwko KPR-owi opolanie grali dobrze tylko przez kwadrans. Jeszcze w szesnastej minucie Gwardia prowadziła na Mazowszu różnicą trzech trafień, później do siatki trafiali już jednak praktycznie tylko rywale.

- Tak już mamy w tym sezonie, że fragmentami potrafimy grać bardzo dobrze i prowadzić z zespołami lepszymi od legionowian, a potem coś się na parkiecie zacina. Nie wiemy, dlaczego tak to wygląda. Podobnie było i tym razem. My nieźle ten mecz zaczęliśmy, a rywale dobrze go skończyli - podsumowuje Lasoń w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Opolanie w defensywie spisywali się bez zarzutu, fatalnie wyglądał za to atak. - Gdybyśmy zawsze kończyli mecze z dwudziestoma dwoma bramkami po stronie strat, to bylibyśmy bardzo zadowoleni. Z przodu musimy jednak wykorzystywać nasze stuprocentowe sytuacja. Warto zaznaczyć, że bramkarze rywali spisali się też znacznie lepiej, niż w naszym poprzednim meczu w Legionowie, co widać po wyniku - przyznaje doświadczony rozgrywający.

Gracze Jagielskiego w środę zmarnowali aż pięć rzutów karnych. Trzy razy piłkę odbijali golkiperzy KPR-u, a dwukrotnie zatrzymywała się ona na poprzeczce. - Karne są naszą bolączką od kilku spotkań. Podchodzimy do nich za bardzo spięci. Gdyby nie to, nasz mecz w Legionowie byłby na styku - podsumowuje Lasoń. W najbliższy weekend jego zespół zagra na wyjeździe z Orlen Wisłą Płock.

Źródło artykułu: