Płocczanie do Kilonii wybrali się bez czterech kontuzjowanych zawodników (Mariusz Jurkiewicz, Valentin Ghionea, Kamil Syprzak i Paweł Paczkowski) oraz niezdolnego do gry w europejskich pucharach Janko Kevicia. Co gorsza, drobne dolegliwości zdrowotne dotknęły także Petara Nenadicia i Marcina Lijewskiego, przez co sytuacja Orlen Wisły przed niedzielnym meczem jest fatalna. Świadomość tego ma trener Manolo Cadenas, który zdaje sobie sprawę jak trudne zadanie czeka jego drużynę.
- Tym razem nasze zwycięstwo będzie wielką niespodzianką, jednak każdy oczekuje od nas dobrego spotkania, na poziomie Ligi Mistrzów. Ci zawodnicy, którzy pojechali do Kiel, muszą dać z siebie maksimum - przyznał na łamach oficjalnej strony klubu Hiszpan. W Niemczech doświadczony szkoleniowiec będzie miał do swojej dyspozycji raptem czternastu zawodników, w tym aż trzech bramkarzy.
Niedzielny mecz w Kilonii będzie drugim starciem obu klubów w obecnej edycji Ligi Mistrzów. Poprzednio, w Płocku, Zebry po dramatycznej końcówce zwyciężyły szczęśliwie 34:33. Tamta porażka bardzo bolała trenera Cadenasa. - Wciąż odczuwam tą sportową złość, że straciliśmy wtedy szansę na zwycięstwo. W drugiej połowie kompletnie nie radziliśmy sobie przeciwko obronie 5+1 Zebr. Graliśmy bez pomysłu, mało zespołowo – to było bardzo frustrujące dla mnie - wspomina Hiszpan.
Spotkanie w Kilonii zaplanowane zostało na niedzielę, 1 grudnia. Początek rywalizacji o godz. 14:30.
Źródło: sprwislaplock.pl