Świąteczny spacerek mocarzy - relacja z meczu Gwardia Opole - Vive Targi Kielce

Starcie mistrza Polski z beniaminkiem PGNiG Superligi miało tylko jednego faworyta. Zgodnie z oczekiwaniami, kielczanie zwyciężyli bez żadnego problemu.

Przyjazd kielczan do Opola był dla lokalnych kibiców prawdziwym świętem szczypiorniaka. Biletów na to spotkanie zabrakło już w ubiegły poniedziałek.

Gwardia przystąpiła do walki z ligowym potentatem mocno osłabiona, ponieważ z powodu urazu nie mógł wystąpić jej podstawowy bramkarz Adam Malcher. "Jogi" pojawił się na hali w kołnierzu ortopedycznym. - Nie jest to tak poważny uraz, na jaki wygląda. Adam naciągnął mięsień szyi. Zapowiedział już, że na mecz z Zagłębiem Lubin będzie gotowy - twierdzi trener opolan Marek Jagielski.

Miejsce Malchera między słupkami zajął 45-letni Sławomir Donosewicz. Popularny "Dziadek" zanotował bardzo mocne wejście w mecz, niejednokrotnie powstrzymując prawoskrzydłowego Ivana Cupica. Vive potrzebowało kilku minut, aby poustawiać swoją grę ofensywną, natomiast od początku spisywało się bardzo dobrze w defensywie. Gospodarze kompletnie nie mieli pomysłu na rozmontowanie obrony, kończąc niemal wszystkie akcje wymuszonymi rzutami z drugiej linii. Kielczanie z każdą upływającą minutą byli coraz bardziej bezwzględni w ataku, a najmocniej z ich strony kąsał Manuel Strlek, nieomylny w rzutach z lewego skrzydła (3:10).

Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!

Przy tym niekorzystnym wyniku, gwardziści zaczęli posyłać więcej piłek do obrotowego Jakuba Płócienniczaka, lecz przeciwnicy szybko zneutralizowali owo zagrożenie. Sami z kolei rozgrywali równie dużo akcji z Zeljko Musą. Chorwat wypracowywał kolejne rzuty karne, które bezlitośnie wykorzystywał Julen Aguinagalde. W 25. minucie miejscowi przegrywali już 6:15 i losy widowiska zostały praktycznie rozstrzygnięte.

Druga połowa pojedynku pozbawiona była jakichkolwiek emocji. Bogdan Wenta stopniowo posyłał do boju kolejnych rezerwowych, a ci spokojnie trzymali rywala na dystans. Praktycznie każdy z nich zaliczył choćby jedno trafienie, zaś najmocniej swój dorobek poprawił Mateusz Jachlewski (4 gole). Udane wejście zanotował także bramkarz Venio Losert, kilkakrotnie, jakby od niechcenia, powstrzymując szarżujących opolan. Zawodnicy Marka Jagielskiego próbowali podejmować walkę, ale ich potencjał zbytnio im na to nie pozwalał i ostatecznie okazali się słabsi od przeciwnika aż o 15 trafień.

Gwardia Opole - Vive Targi Kielce 20:35 (7:19)

Gwardia: Donosewicz, Romatowski - Lasoń 6/4, Piotr Adamczak 4, Knop 3, Prokop 3, Drej 1, Płócienniczak 1, Serpina 1, Swat 1, Paweł Adamczak, Garbacz, Kłoda, Szolc, Śmieszek, Vukcević

Vive: Losert, Szmal - Strlek 6, Aguinagalde 5/5, Chrapkowski 4, Jachlewski 4, Cupić 3, Musa 3, Jurecki 2, Olafsson 2, Tkaczyk 2, Bielecki 1, Buntić 1, Lijewski 1, Zorman 1, Grabarczyk

Karne: Gwardia - 4/5, Vive - 5/6

Kary: Gwardia - 6 min. (Garbacz, Kłoda, Płócienniczak - po 2 min.), Vive - 8 min. (Buntić, Chrapkowski, Grabarczyk, Tkaczyk - po 2 min.)

Sędziowie: Krzysztof Bąk, Kamil Ciesielski (obaj Zielona Góra).

Komentarze (1)
avatar
zawas
28.11.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To było opolskie święto piłki ręcznej.Gwardziści mają dobrą drużynę ,świetną atmosferę na trybunach ( o dziwo można bez wulgaryzmów) jedynie brakuje moim zdaniem trenera,ale utrzymanie bardzo p Czytaj całość