Skazywani na pożarcie opolanie przegrali 24:33. Dziewięć bramek straty wskazuje na dużą różnicę między oboma zespołami, lecz w początkowych 30 minutach rywalizacji, zabrzanom szło jak po grudzie. - Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo dobrze, drugą nieco słabiej. Według mnie ten wynik jest trochę niesprawiedliwy. Gra się jednak tak, jak przeciwnik pozwala, a my, po przerwie, pozwoliliśmy rywalom na bardzo dużo. W Zabrzu grają zawodnicy z najwyższej krajowej półki, którzy po prostu wykorzystali nasze proste błędy. Na pewno pokazaliśmy dużą wolę walki - opowiada rozgrywający Gwardii Remigiusz Lasoń.
Zdaniem Mariusza Jurasika, jednym z głównych powodów słabszej postawy beniaminka w drugiej części zawodów była utrata sił. Z taką opinią nie zgadza się Marek Jagielski, trener opolskiej drużyny. - Przyczyną tego, co stało się po wyjściu z szatni, nie jest zmęczenie. Wyszli bowiem nowi zawodnicy i te siły mieli. Nie zagrali natomiast systemem, o którym mówiliśmy przed meczem. Zaprezentowali się bardzo pasywnie w obronie. Ponadto, po przerwie rzuciliśmy 8 bramek, a to zdecydowanie za mało, żeby nawiązać walkę z takim przeciwnikiem jak Górnik - komentuje szkoleniowiec.
Jaki był więc przepis na powstrzymanie zabrzańskiej armii? - Mieliśmy za zadanie grać bardzo wysoko na dwójkach, by nie dać się rozpędzić Mariuszowi Jurasikowi i Michałowi Kubisztalowi. Wiedzieliśmy, że jeden brak wyjścia spowoduje zagrożenie ze strony tych zawodników - dodaje.
Po dziewięciu kolejkach obecnego sezonu, opolanie zajmują 9. miejsce w ligowej tabeli. Awans do najlepszej "ósemki" na półmetku fazy zasadniczej wydaje się bardzo mało realny. - Naszym założeniem nie jest tylko wygrywanie z Legionowem, Lubinem czy Piotrkowem. W takim wypadku mielibyśmy do tej pory 2 punkty, a mamy ich 5. Chcemy więc walczyć w każdym meczu, a najbliższy z Piotrkowianinem musimy już wygrać - kończy Jagielski.
Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!