Klinger we wtorek rzucił mistrzom Polski aż osiem bramek, znakomicie prowadząc ataki drużyny Krzysztofa Kotwickiego. Kwidzynianie wyżej notowanym rywalom ostatecznie ulegli, do szczęścia zabrakło im jednak niewiele, a Vive zwyciężyło różnicą jednego trafienia. 22-latek w końcowych minutach swojej drużynie w pościgu za wielkim sukcesem pomóc niestety nie mógł.
- Tomek dostał w pewnym momencie w mięsień czworogłowy. Na szczęście jest to jednak tylko zwykłe stłuczenie. Spotkania z Vive zakończyliśmy więc bez poważniejszych urazów - uspokaja w rozmowie ze SportoweFakty.pl trener Kotwicki.
Do meczu dziewiątej kolejki rundy jesiennej PGNiG Superligi jego zespół przystąpi za nieco ponad tydzień. Wszystko wskazuje na to, że doświadczony szkoleniowiec będzie miał do dyspozycji identyczną kadrę, jak przed konfrontacją z Vive. Z powodu problemów zdrowotnych na parkiecie zabraknie jedynie Przemysława Zadury i Macieja Mroczkowskiego.
- Przemek za tydzień wraca z sanatorium. Od razu zacznie powoli wchodzić w trening, w pełnej dyspozycji zobaczymy go jednak pewnie dopiero w nowym roku, nie ma co się w tym wypadku spieszyć. Sytuacja z Maćkiem jest bardziej skomplikowana. Odczuwa ból, nie może trenować, a lekarze nie są w stanie znaleźć właściwej diagnozy. Na szczęście znakomicie na parkiecie zastępuje go Klinger, który udowadnia, że w przyszłości to właśnie na nim będziemy budować naszą grę - podsumowuje Kotwicki.
Co do Tomka Klingera, już dawno mówiłem że to super zawodnik, brakuje mu tych kilku cm, ale on nadrabia to swoją dynamiką, szybkością i mimo Czytaj całość