Pawła Gawęckiego zabrakło w meczowym składzie w spotkaniu z Gwardią Opole. Wtedy to podopieczni Jarosława Cieślikowskiego musieli uznać wyższość drugiego beniaminka PGNiG Superligi, któremu ulegli 26:29. - Na treningu w czwartek przed meczem z Gwardią uciekła mi noga i na drugi dzień wylądowałem w szpitalu - powiedział w rozmowie ze SportoweFakty.pl rozgrywający legionowskiej drużyny.
- Pauzuję od dwóch tygodni, czyli dwa mecze, i mam nadzieję, że przerwa potrwa jeszcze około miesiąca, bo naderwałem dwa więzadła w lewej nodze. Nie wiem jak wyjdzie leczenie, ale na razie chodzę w bucie ortopedycznym - dodał.
Oglądanie poczynań swojego zespołu z boku nie jest jednak łatwe, o czym 26-letni zawodnik przekonał się chociażby w starciu z Piotrkowianinem. - Nie lubię oglądać meczów zza ławki, bo za bardzo się tym emocjonuję. Tym bardziej wtedy, kiedy nie mogę pomóc - podkreślił Paweł Gawęcki.
Spotkanie z ekipą z Piotrkowa Trybunalskiego było dla szczypiornistów niezwykle istotne, zwłaszcza po trzech porażkach z rzędu (z Gwardią Opole, Chrobrym Głogów i Górnikiem Zabrze). Legionowski beniaminek punktów do ligowej tabeli potrzebował niczym tlenu. - Najważniejsze, że dwa punkty zostały w Legionowie, bo po meczu z Gwardią nie było za wesoło w klubie, a teraz można trochę lepiej patrzeć w przyszłość. Tak na gorąco trudno jest oceniać, ale Sebastian Zapora w bramce bardzo dużo pomógł i powrót do gry Michała Prątnickiego również wiele wniósł, zwłaszcza w liczbie bramek. Wszyscy dali coś od siebie - ocenił nasz rozmówca.
Szczególnie istotne było odrodzenie KPR-u po przerwie, na którą schodził przegrywając 12:14. - Wiedzieliśmy, że w końcu pękną, że gramy u siebie i ich pobijemy. Najważniejsze, że walczyliśmy, a nie tak, jak nam zarzucano w poprzednich meczach, kiedy to niby nie walczyliśmy. Chcemy utrzymać tę ligę w Legionowie - zapewnił Gawęcki.
Na najbliższe ligowe zawody trzeba będzie poczekać prawie trzy tygodnie. Ten czas rozgrywający legionowian poświęci na rehabilitację i powrót do formy. - Dobrze, że teraz jest przerwa, bo musimy trochę odpocząć, a potem gramy z Vive Targami Kielce, i u siebie bardzo ważny mecz z Zagłębiem Lubin. Myślę, że na Kielce trener będzie mnie jeszcze oszczędzał, ale z Zagłębiem już wystąpię.
W sobotę w Arenie Legionowo frekwencja - w przeciwieństwie do dwóch poprzednich domowych meczów KPR-u - była nieco słabsza. Paweł Gawęcki liczy na to, że podczas następnego spotkania (16.11 z Zagłębiem Lubin) drużyna będzie wspierana przez komplet publiczności. -[i] Na meczu z Gwardią było sporo osób, ale po tym, jak przegraliśmy, coś się stało... Jednak ci, co mają przychodzić, to przychodzą. A my i tak wszystkich serdecznie zapraszamy, bo jest walka i jest na co popatrzeć. Chcielibyśmy pełnej hali, tak jak na meczach siatkówki kobiet.
[/i]