W minionym sezonie szczypiorniści Metalurga Skopje i Pick Szeged z bardzo dobrej strony zaprezentowali się w rozgrywkach Ligi Mistrzów, awansując do fazy play-off. Tym razem w gronie najlepszych drużyn nie zobaczymy jednak wicemistrza Macedonii lub Węgier.
Wynik środowego spotkania otworzył Renato Vugrinec, wyprowadzając Metalurg na prowadzenie. Macedończycy niesieni dopingiem niezwykle żywiołowej publiczności zaczęli dyktować warunki. Dobra gra w obronie gospodarzy zaowocowała kontratakami. Po bramce Goce Ojleskiego miejscowi prowadzili już 4:1 i szybko o czas poprosił opiekun węgierskiej drużyny. Oba zespoły słabo prezentowały się w ataku pozycyjnym, notując proste straty, popełniając faule bądź oddając niecelne rzuty. Zdecydowanie łatwiej przychodziło im zdobywanie bramek z szybkiego ataku. W tej sytuacji niewiele do powiedzenia mieli bramkarze, zarówno Roland Mikler jak i Darko Stanić rzadko popisywali się udanymi paradami.
Po słabym początku spotkania Pick poukładał nieco swoją grę. Węgrzy zaczęli lepiej bronić dostępu do własnej bramki. Gracze Metalurga mieli spore problemy z przedarciem się przez niezwykle mocny środek defensywy Madziarów. W ofensywie dobrze prezentował się rosły leworęczny Gabor Ancsin. To właśnie po rzucie tego gracza Węgrzy zdobyli bramkę kontaktową 5:6. Siłą Metalurg nie jest jednak atak pozycyjny, lecz szczelna obrona i szybkie kontry. Przekonali się o tym rywale, gdy Macedończycy grając w przewadze ponownie "odskoczyli" na trzy bramki 9:6.
Emocji w końcówce pierwszej połowy nie brakowało. Na parkiecie toczyła się twarda walka, a atmosferę podgrzewali kibice. Słabo spisującego się Darko Stanicia zastąpił Petar Angelov, jednak i on nie miał swojego dnia. Macedończycy przed zejściem na przerwę mieli szansę na wypracowanie czterobromkowego prowadzenia, jednak ponownie nie poradzili sobie w ataku pozycyjnym. Nieco płynniejsze były akcje Węgrów. To właśnie zawodnik Pick, Jonas Larholm ustalił wynik pierwszej części zawodów 13:11.
Drugą część spotkania, podobnie jak pierwszą, lepiej rozpoczęli gospodarze. Dwuminutowym wykluczeniem ukarany został Szabolcs Zubai. Węgrzy grając w osłabieniu nie potrafili zatrzymać ataków Metalurga, który powiększył swoją przewagę do czterech trafień 15:11. Na parkiecie nie brakowało walki, zawodnicy często przekraczali przepisy. W efekcie drużyny zmuszone były grać w osłabieniu. Metalurg występując bez jednego zawodnika zdołał jednak zdobyć kolejne dwie bramki, budując niebezpiecznie wysoką sześciobramkową przewagę 18:12. Po przerwie nieco lepiej spisywał się Darko Stanić, który zaliczył kilka udanych parad.
Zespoły chciały szybko zdobywać bramki. Metalurg będąc na fali liczył na powiększenie prowadzenia, Pick chciał natomiast odrobić straty. W tej sytuacji na parkiecie zaczęły mnożyć się błędy. Akcja błyskawicznie przenosiła się z bramki pod bramkę. Skuteczniejsi w swoich poczynaniach byli jednak Macedończycy, którym coraz łatwiej przychodziło forsowanie już nie tak szczelnej defensywy Madziarów. Po 45 minutach gry Metalurg prowadził 20:12. Zawodnicy Pick w drugiej połowie byli bardzo nieskuteczni, zmarnowali m.in. kilka rzutów karnych. Macedończycy zwietrzyli szansę rozstrzygnięcia losów awansu do Ligi Mistrzów już w pierwszym spotkaniu i konsekwentnie budowali swoją przewagę. Na 10 minut przed końcowym gwizdkiem sędziego Metalurg prowadził 23:13. Węgrzy nie byli w stanie odmienić losów pojedynku i doznali wysokiej porażki, która stawia ich w arcytrudnej sytuacji.
Spotkanie rewanżowe rozegrane zostanie w niedzielę o godzin. 19.00 w węgierskim Szeged.
Metalurg Skopje - Pick Szeged 26:16 (13:11)
Metalurg Skopje:
Stanic, Angelov - Manaskov 6, Vugrinec 5, Atman 4, Georgievski 3, Mojsovski 3, Dimovski 2, Ojleski 2, Mirkulovski 1, Jonovski, Kedzo, N. Markoski, V. Markoski, Mojsoski, Pecakovski.
Karne: 1/4.
Kary: 14 min.
Pick Szeged: Mikler, Tatai - Ancsin 5, Sulc 4, Garcia Parrondo 2, Kekezovic 2, Ilyés 1, Larholm 1, Vadkerti 1, Balogh, Blazevic, Lasica, Mindeguia Elizaga, Vranjes, Zubai.
Karne: 2/4.
Kary: 12 min.
Widzów: 5000.