Po emocjach związanych z pojedynkiem z mistrzami olimpijskimi Chorwatami, w piątek biało-czerwonym przyszło się zmierzyć z wicemistrzyniami Europy z 2004 roku - ekipą Słowenii. Pojedynek bardzo ważny, gdyż ewentualna porażka podopiecznych Bogdana Wenty mogła spowodować zamknięcie drogi awansu naszym szczypiornistom do najlepszej czwórki starego kontynentu.
Szkoleniowiec reprezentacji Bogdan Wenta dokonał przed piątkowym spotkaniem jednej zmiany. W wyjściowej ?14? pojawił się Bartłomiej Jaszka, który zastąpił bardziej doświadczonego Damiana Wleklaka. Drugim rezerwowym podobnie jak w meczu z Chorwatami był rozgrywający Rafał Kuptel.
Piątkowe spotkanie rozpoczęło się od mocnego uderzenia biało-czerwonych. Mimo, że to Słoweńcy pierwsi rzucili bramkę (M.Mlakar), to na odpowiedź naszych szczypiornistów nie trzeba było długo czekać. Po golach Mariusza Jurasika, Tomasza Tłuczyńskiego, Karola Bieleckiego i Marcina Lijewskiego - Polacy wyszli na prowadzenie 4:1. Przez kolejne minuty spotkanie bardziej się wyrównało. Hiszpańscy sędziowie bardzo często karali zawodników obu drużyn 2-minutowymi wykluczeniami. Na szczęście nie wytrąciło to z gry naszych szczypiornistów, bowiem okres kary nałożonej na Grzegorza Tkaczyka, reprezentacja Polski zakończyła fenomenalnie, rzucając trzy bramki, tracąc przy okazji tylko jedną. Stąd też po 14 minutach wicemistrzowie świata prowadzili 11:6. Od początku spotkania nasi zawodnicy konsekwentnie, a co ważniejsze skutecznie grali w obronie systemem 6-0, przez co utrudniali kombinacyjną grę w ataku Słoweńcom. Zupełnie inaczej w obronie wyszła reprezentacja Słowenii (5-1). Podwyższenie obrony sprawiło, że Polacy zdecydowanie częściej obsługiwali naszego obrotowego Bartosza Jureckiego. Lepiej niż w pierwszym meczu funkcjonowało także lewe skrzydło, gdzie z dobrej strony zaprezentował się Tłuczyński. W 20 minucie przy prowadzeniu 14:9, Bogdan Wenta wprowadził na plac gry zmienników. Na parkiet weszli: Michał Jurecki, Krzysztof Lijewski i Bartłomiej Jaszka. Szczególnie wejście byłego rozgrywającego Zagłębia Lubin wywołało sporo zamieszania w szykach defensywnych naszych rywali. W końcówce pierwszej odsłony ponownie do gry powróciła wyjściowa 7-ka naszej drużyny i na efekty długo nie trzeba było czekać. Silne rzuty z dystansu Karola Bielecekigo oraz skuteczna gra na kole Bartosza Jureckiego sprawiły, że Polacy mogli zejść na przerwę w znacznie lepszych humorach niż ich rywale. Po bardzo dobrej zespołowej grze biało-czerwoni prowadzili 23:14.
Druga odsłona piątkowego pojedynku rozpoczęła się bardzo nerwowo w szeregach biało-czerwonych. W pierwszych ośmiu minutach na pięć trafień Słoweńców, jedynie Karol Bielecki potrafił odpowiedzieć dwoma celnymi rzutami z dystansu. Widząc nieporadność w grze trener Bogdan Wenta już w 38 minucie poprosił o czas dla swojej ekipy. Uwagi szkoleniowca nie wpłynęły jednak skutecznie na postawę reprezentacji Polski. W dalszym ciągu nasza gra w ataku była wolna i nieskuteczna. Duży wpływ na nieporadność reprezentantów Polski miało udane wejście na parkiet Beno Lapajne, który po przerwie zastąpił słabo spisującego się między słupkami Gorazda Skofa. W 45 minucie przy stanie 27:22 czerwoną kartkę (gradacja kar) otrzymał kołowy Artur Siódmiak. O ile gra w pierwszych trzydziestu minutach wyglądała koncertowo, tak im bliżej końca pojedynku w szeregach biało-czerwonych mnożyły się proste błędy. Gdy w 48 minucie podopieczni Miro Pozuna doprowadzili do bliskiego kontaktu (27:24), wydawać się mogło, że będziemy świadkami emocjonującej końcówki. Na szczęście w dobrym momencie do gry włączył się nasz kapitan - Grzegorz Tkaczyk, którego kluczowe bramki sprawiły, że podopieczni Bogdana Wenty ponownie odskoczyli swoim rywalom na bezpieczną przewagę. Zwycięstwo przypieczętował w 57 minucie Karol Bielecki, który ustalił wynik na 33:27.
Obserwując postawę naszych reprezentantów w piątkowym meczu można mieć mieszane uczucia. Cieszy zdecydowana poprawa gry kombinacyjnej z kołem, włączenie się do gry lewego skrzydła, jednak swoją grą w drugich trzydziestu minutach biało-czerwoni pozostawili mały niesmak. Z pewnością przyczyną nieporadności w drugiej odsłonie było rozprężenia wywołane wysokim prowadzeniem. Mimo wszystko drużynie, która zamierza walczyć o medale takie chwile nie powinny się przytrafiać. Miejmy nadzieję, że Polacy w kolejnych meczach zagrają bardziej zdecydowanie i tak jak w piątek, już do samego końca mundialu będziemy się cieszyć tylko ze zwycięstw...
Polska - Słowenia 33:27 (23:14)
Polska: Szmal Sławomir - Jaszka Bartlomiej 2, Lijewski Krzysztof 1, Kuchczyński Patryk, Tkaczyk Grzegorz 6, Bielecki Karol 9, Siódmiak Artur, Jurecki Bartosz 4, Jurasik Mariusz 3, Jurecki Michał 1, Tluczynski Tomasz 5, Lijewski Marcin 2.
Słowenia: Lapajne Beno, Skof Gorazd - Kozlina Miladin 2, Kozomara Goran 1, Dobelsek Jure 3, Kavticnik Vid 2, Mlakar Matjaz 2, Natek Jure 2, Pungartnik Roman 2, Spiler David 1, Praznik Rok, Pajovic Ales 7, Zvizej Luka 4, Zorman Uros 1.
Kary:
Polska - 14 min
Słowenia - 12 min
Rzuty karne:
Polska - 2/2
Słowenia - 3/7
Wyróżnienia:
Polska - Tkaczyk, Bielecki
Słowenia - Pajovic, Lapajne
Przebieg meczu:
I połowa: 0:1, 1:1, 2:1, 3:1, 4:1, 4:2, 5:2, 5:3, 6:3, 6:4, 7:4, 7:5, 8:5, 9:5, 10:5, 11:5, 11:6, 12:6, 12:7, 13:7, 13:8, 13:9, 14:9, 14:10, 15:10, 15:11, 15:12, 16:12, 17:12, 18:12, 18:13, 19:14, 19:14, 20:14, 21:14, 22:14, 23:14.
II połowa: 23:15, 23:16, 24:17, 24:18, 25:18, 25:19, 26:19, 26:20, 26:21, 27:21, 27:22, 27:23, 27:24, 28:24, 28:25, 29:25, 30:25, 31:25, 31:26, 32:26, 32:27, 33:27.