Przyszłość może być nasza - rozmowa z Kimem Rasmussenem, trenerem reprezentacji Polski

- Chcemy się nadal rozwijać, chcemy być lepsi jako zespół i to jest ten krok, który chcemy wykonać przed mistrzostwami w Serbii - mówi selekcjoner kobiecej reprezentacji, Kim Rasmussen.

Maciej Wojs: Na początku skupmy się może na meczu ze Szwedkami. Pomimo, że po pierwszym spotkaniu w Orebro mieliście trzy bramki zaliczki, w rewanżu czekało was bardzo trudne starcie.

Kim Rasmussen: Zdecydowanie. W rewanżu nic nie funkcjonowało odpowiednio w obronie, nie było też skutecznych interwencji bramkarek, więc tak naprawdę wszystko polegało na naszej walce. Czasami mecze piłki ręcznej są wygrywane wyłącznie dzięki niej i my tak właśnie zrobiliśmy. Muszę przyznać, że bardzo pomogli nam kibice, którzy dali nam wiarę w to, że możemy pokonać rywala i koniec końców, wygraliśmy. To nie był ładny mecz, to nie była ładna gra, ale wszystko udało się dzięki walce.

W meczu w Elblągu wiele złego narobiła wam Gullden, która zdobyła bodaj 11 bramek. Nie myśleliście przed meczem by jakoś specjalnie ją wyłączyć?

- Byliśmy przygotowani na nią, ale tak naprawdę nigdy nie wiesz co może się wydarczyć w trakcie meczu, jak potocza się jego losy i kiedy do czegoś dojdzie. Nie myśleliśmy jednak o rywalu, a raczej o sobie. Wiele zawodniczek jest teraz w wysokiej formie - Karolina Kudłacz była ważną zawodniczką w obu meczach i wiedzieliśmy, że taką może właśnie być. Kinga Byzdra, Alina Wojtas, Monia Stachowska w defensywie też zagrały świetnie. Niektóre dziewczyny zasłużyły na szczególne pochwały, ale to osiągniecie zespołu. Nie dalibyśmy rady bez zespołu, bez wsparcia od kibiców i bez wiary w to, że sposób w jaki pracujemy jest odpowiedni.

Co powiedział pan zawodniczkom przed wyjściem na parkiet w Elblągu?

- Rozmawialiśmy o meczu przez cały tydzień, ale przed samym spotkaniem skupialiśmy się głównie na aspektach taktycznych, czyli na rzeczach na które musimy zwrócić uwagę i się przygotować. Niestety, nie byliśmy odpowiednio przygotowani, ponieważ Szwedki zdobywały bramki w sposób, w jaki wiedzieliśmy że będą. To był nasz problem. Mogliśmy się zastanowić czy możemy to powstrzymać i co powinniśmy zrobić, ale prowadziliśmy w całym meczu, więc nie było ku temu potrzeby. Każdy walczył, czy to na boisku, czy to na ławce i to zaprowadziło nas do tryumfu.

Awans na mistrzostw w Serbii to pana największy suckes jako trenera polskiej reprezentacji. Co zmieniło się od czasu kiedy zaczął pan pracę jako selekcjoner?

- Dużo pracowałem nad mentalnością dziewczyn, tak by mogły uwierzyć, że możemy razem odnosić zwycięstwa. Bardzo ciężko pracowały za każdym razem gdy spotykaliśmy się na kadrze i widać tego efekty. Myślę, że profesjonalizm dziewczyn jest teraz zdecydowanie wyższy. Mamy do siebie zaufanie - one ufają nam, my ufamy im i same zawodniczki ufają sobie nawzajem. To ważne, bo dzięki temu możemy się trochę bardziej zrelaksować i robić to co jest najwazniejsze. To jest ta największa różnica, która zaszła od początku mojej pracy.
[nextpage]Po sześciu latach wracacie na mistrzostwa. Czego mogą spodziewać się kibice i dziennikarze po polskich szczypiornistkach w Serbii?

- Nie mam zielonego pojęcia. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy. Będziemy spotykać się z najlepszymi drużynami na świecie i to jest to, o co walczyliśmy. Przed turniejem dziewczyny będą musiały popracować nad kondycją fizyczną, ponieważ nie jesteśmy jeszcze wystarczająco dobrzy w tym elemencie w porównaniu do innych ekip z mistrzostw. Przed zawodniczkami będzie teraz też dużo większa odpowiedzialność, głównie, by być w dużo lepszej formie w trakcie turniej, bowiem muszą być gotowe na osiem meczów w dziesięć czy dwanaście dni. Teraz jednak jesteśmy po prostu bardzo szczęśliwi i nie wybiegamy tak daleko w przyszłość

Myślał pan już kiedy dokładnie zaczniecie przygotowywania do mistrzostw i jak będzie wyglądał wasz terminarz?

- Przygotowywania zaczęliśmy trzy lata temu (śmiech).

Tak, ale chodzi mi stricte o turniej w Serbii.

- Jasne. Terminarz jest już gotowy, bo nie mamy czasu by myśleć o tym później. Po drodze mamy bardzo ważne mecze eliminacji do mistrzostw Europy, bodaj w październiku, i na tym będziemy się skupiać. Kiedy będziemy już po tych meczach, wówczas zaczniemy skupiać się na Serbii. Chcemy się nadal rozwijać, chcemy być lepsi jako zespół i to jest ten krok, który chcemy wykonać przed mistrzostwami w Serbii.

Myśli pan, że ten zespół ma potencjał by w ciągu kilku następnych lat regularnie grać w takich turniejach jak mistrzostwa świata czy mistrzostwa Europy?

- Nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ale myślę, że mamy ekscytującą grupę zawodniczek, zarówno tych młodych, jak i bardziej doświadczonych. To zazwyczaj świetna kombinacja. Dla wielu dziewczyn Serbia będzie pierwszymi mistrzostwami, będziemy więc niedoświadczeni jako zespół i z pewnością odczujemy to w trakcie turnieju. Mam jednak nadzieję, że będziemy się stale rozwijać i zdobędziemy to międzynarodowe doświadczenie przed kolejnymi mistrzostwami.

Przyszłość polskiej kobiecej piłki ręcznej w wydaniu reprezentacji jest jasnych kolorach? 

- Jest wiele interesujących zawodniczek, zwłaszcza tych bardzo młodych, ale muszą one jeszcze dużo się nauczyć i mocno pracować. Przyszłość może być nasza, mamy przecież wiele utalentowanych zawodniczek, ale nadal jesteśmy daleko w tyle nad przygotowaniem fizycznym. To jest ten element, w którym musimy rozwinąć wszystkie zawodniczki. Co tyczy się młodzieży, jeśli chcą być w seniorskim zespole, muszą mocno pracować i wierzę, że tak właśnie będą robić.

Źródło artykułu: