Seynabou Benga: Polska to nie koniec świata

W czwartej rundzie Pucharu EHF KGHM Metraco Zagłębie Lubin zagra z Metz Handball. Sobotni mecz będzie wyjątkowy dla Seynabou Bengi.

Francuska rozgrywająca udzieliła wywiadu jednej z lokalnych gazet. Szczypiornistka ujawniła, z jakiego powodu zdecydowała się na przenosiny do naszego kraju.

- Chciałam przeżyć przygodę. Działacze klubu szukali wzmocnień, gdyż kilka zawodniczek wybrało się na urlop macierzyński, więc postanowiono podpisać ze mną kontrakt - stwierdziła szczypiornistka, nie ukrywając, że jej decyzja o grze w KGHM Metraco Zagłębiu Lubin wywołała zdziwienie wielu osób.

- Wszyscy się mnie pytają, co ja robię w Polsce. Przecież to nie jest koniec świata. To nowoczesny kraj. Jest jak we Francji, poza tym, że nie płaci się w euro, a miejscowy język jest dla mnie niezrozumiały! Na szczęście rozumiem już coś ze słuchu. Jeśli czegoś nie pojmuję, to próbuje się mi to wytłumaczyć mimiką. Ponadto nie jestem jedyną Francuzką w zespole - powiedziała Seynabou Benga. Zawodniczka zdaje sobie sprawę, że ekipa znad Sekwany będzie bardzo wymagającym rywalem.

- Klub Metz Handball jest znany na całym świecie. Nie jesteśmy faworytem w sobotnim spotkaniu, ale do starcia twarzą w twarz przystąpimy bez kompleksów. Niekorzystne jest tylko to, iż zazwyczaj nie gramy tak późno. W Polsce mecze rozpoczynają się najpóźniej o godzinie 18 - wyraziła swoje zdanie piłkarka ręczna KGHM Metraco Zagłębia Lubin. Przyznała ona, że niewiele wie o przeciwniczkach, z którymi w przeszłości nie miała raczej okazji spotkać się na parkiecie.

- Znam Ninę Kanto oraz Paulę Baudouin, ale tylko ze słyszenia. Nie jest to bowiem to samo pokolenie co ja. W porównaniu do mnie to dzieci, bo zaliczam się do dinozaurów - stwierdziła Seynabou Benga. Szczypiornistka ujawniła, co ją motywuje do gry, choć ma już prawie 34 lata.

- Przygoda! Jestem szczęśliwa, mając nietypowy przebieg kariery. Zawsze chcę uprawiać sport na najwyższym poziomie, to moja profesja. Ponadto z wykształcenia jestem pedagogiem specjalnym i mam dyplom z zarządzania, co pozwala mi pracować w handlu. Na obecną chwilę wiem tylko tyle, iż jeżeli przestanę uprawiać piłkę ręczną, to osiądę zapewne we Francji - wyjawiła zawodniczka, która nie ukrywa, czego jej brakuje w naszym kraju.

- Dobrego steku! Jak jestem w Polsce, tęsknię za francuskim mięsem. Brakuje mi też przyjaciół i rodziny. Jednak większość z nich mieszka daleko, bo w Valence. Mój brat gra w drugiej lidze w Besancon. Jestem szczęśliwa z powodu meczu przeciwko Metz, ponieważ zasiądzie on na trybunach, żeby mnie zobaczyć - stwierdziła Seynabou Benga, kończąc rozmowę z Le Republicain Lorrain.

Komentarze (3)
avatar
Wielbuond
3.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
rozbrajają mnie Wasze wpisy :) 
avatar
jo
1.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze powiedziała. Przyjechała tu po przygodę, co widać po jej grze, a właściwie po jej niegrze, bo ona w ogóle nie gra, ale to już tradycja w Zagłębiu, że ściągane zawodniczki nie grają. 
avatar
kmieć
1.02.2013
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
mudziny tańcują :)