Dominik Droździk to nominalny kołowy, uznawany za bardzo solidnego defensora. W legnickim zespole ma zastąpić w tym elemencie gry Bogumiła Buchwalda, który odszedł do AZS-u Zielona Góra. W Siódemce Miedź Droździk będzie występował na zasadzie wypożyczenia do końca sezonu. Co ciekawe w czerwcu zostanie on wolnym zawodnikiem, bo skończy mu się kontrakt z NMC Powenem.
- O zainteresowaniu moją osobą Miedzi dowiedziałem się kilka dni temu. Działacze Powenu nie mieli nic przeciw, bym przeszedł do legnickiego zespołu. Prawda jest taka, że u trenera Cezarego Winklera nie miałem większych szans na grę. Postanowiłem więc zmienić otoczenie - mówi Dominik Droździk.
- W Miedzi na pewno dostanę szansę na grę. Przyjechałem z jasnym celem. Zrobię wszystko, by pomóc w utrzymaniu zespołu w PGNiG Superlidze. Szanse są spore. Gdybym tak nie myślał, to bym się do was nie fatygował - dodaje nowy nabytek Siódemki Miedź.
Droździk przyjechał do Legnicy we wtorek. Tego samego dnia wziął już udział w treningu. A już w sobotę zadebiutuje w swoim nowym zespole. - Na pewno nie zdążę "złapać" wszystkich zagrywek. Ale w obronie na pewno się przydam. Wiem, że dla legnickich kibiców mecz z Zagłębiem jest czymś więcej niż tylko walką o punkty. Dlatego dam z siebie wszystko - zapewnia "Tadek", bo taki pseudonim nosi były już szczypiornista NMC Powenu.
W nowej drużynie najlepiej zna Andrzeja Kryńskiego, z którym występował w ASPR Zawadzkie. Droździk przyznaje, że dobrze pamięta mecz z kwietnia 2010, kiedy to w hali przy Lotniczej zdobył aż 7 bramek, ale do Zawadzkiego wracał ze spuszczoną głową. Siódemka Miedź wygrała wtedy z ASPR 35:33 i dzięki temu awansowała najpierw do baraży a potem awansowała do superligi. - To był bardzo dobry mecz. Nie miałbym nic przeciwko temu, by w sobotę Miedź ze mną w składzie również wygrała 35:33 z Zagłębiem - śmieje się Droździk.
W Siódemce Miedź będzie występował z numerem 45.