Dobra połowa na Śląsk nie wystarczy - relacja z meczu MKS Szczypiorno Kalisz - WKS Śląsk Wrocław

Każda seria ma swój koniec. Kaliscy piłkarze ręczni zdołali ponad rok oddalać widmo porażki w starciach przed własną publicznością. Koniec tej passy przyniosło spotkanie ze Śląskiem Wrocław.

Gracze z Kalisza i Wrocławia znają się bardzo dobrze. Sobotnie starcie w Kalisz Arenie było pojedynkiem dwóch tegorocznych beniaminków na zapleczu PGNiG Superligi, jednak z zupełnie odmiennymi aspiracjami. "Czarny koń" rozgrywek z Wielkopolski walczy o utrzymanie, natomiast ekipa z Dolnego Śląska celuje w awans.

Pierwszy minuty spotkania pokazały coś zupełnie innego. To gospodarze wyglądali na lepiej przygotowanych i wyżej notowanych. Po raz kolejny mecz świetnie rozpoczął Błażej Potocki, który zamurował swoją bramkę. Z dogodnych okazji korzystali jego koledzy z pola. Trafienia Artura Bożka, Rafała Niedzielskiego oraz Michała Krygowskiego dały Szczypiornu wyraźne prowadzenie różnicą trzech trafień (5:2). Trener Aleksander Malinowski nie mógł poznać swoich podopiecznych i już w 9. minucie gry poprosił o czas na przekazanie uwag.

Te początkowo okazały się nieskuteczne. Przez kolejne 180 sekund sytuacja na parkiecie się nie zmieniła. Drużyny dodały do swoich dorobków po dwie bramki. Później do głosu zaczęli dochodzić zielono-biało-czerwoni. Ciężar gry na swoje barki wzięli najbardziej doświadczeni szczypiorniści WKS-u. Udało się dogonić kaliszan, ale w pierwszych trzydziestu minutach to było wszystko. Remis był wynikiem sprawiedliwym i pozostawiał kaliskim fanom sporo nadziei na sprawienie sensacji w kolejnej części gry.

Niestety dla kibiców szczypiorniaka w najstarszym mieście w Polsce, Śląsk pokazał, dlaczego wymieniany jest w gronie faworytów do awansu. Po stronie kaliskiej spadła nieco skuteczność, zarówno w ataku, jak i obronie. Odwrotnie działo się po drugiej stronie. Wrocławianie w końcu mogli grać to, co chcieli. Dyktowali warunki i powiększali swoją przewagę.

- W drużynie Śląska gra wielu doświadczonych zawodników, którym nie drży ręka i widać, że jest to klasowy zespół i ma prawo myśleć o awansie do Superligi - przyznał szkoleniowiec gospodarzy, Bruno Budrewicz, którego podopieczni dzielnie stawiali się faworytowi, ale ostatecznie musieli uznać jego wyższość. Kluczowe okazały się pierwsze minuty tuż po przerwie. Cztery kolejne bramki przyjezdnych ustawiły grę, a doświadczona ekipa nie pozwoliła sobie odebrać tak pokaźnej zaliczki.

Sobotnia konfrontacja nie zmieniła sytuacji w tabeli w przypadku Śląska, który nadal zajmuje trzecią lokatę. Z kolei Szczypiorno spadło na piątą pozycję, za sprawą wygranej Viretu Zawiercie w Łodzi.

MKS Szczypiorno Kalisz - Śląsk Wrocław 24:29 (12:12)

MKS: Potocki, Krekora - Niedzielski 6, Krygowski 5, Kuśmierczyk 4, Krupa 2, Nowakowski 2, Bożek 2, Sieg 1, Kobusiński 1, Staniek 1, Klara.

Źródło artykułu: