Piotrkowianki w żadnym z dotychczasowych spotkań nie były tak blisko zdobycia punktów, jak w minioną sobotę w Kielcach. Na minutę przed końcem traciły do szczypiornistek KSS-u zaledwie jedną bramkę i wynik końcowy pozostawał sprawą otwartą. Końcówka spotkania należała jednak do gospodyń i to one mogły się cieszyć z wygranej. - Z tych czterech meczów, które rozegrałyśmy do tej pory, w Kielcach byłyśmy najbliżej zdobycia punktów. Czego nam zabrakło? Myślę, że cierpliwości. Kilka razy prowadząc dwoma bramkami za szybko chciałyśmy zdobyć kolejne, co niestety kończyło się stratami. Popełniłyśmy sporą ilość błędów, a zespół kielecki to umiejętnie wykorzystał - powiedziała po spotkaniu zawodniczka z Piotrkowa, Agata Wypych.
Wypych w rywalizacji w Kielcach była najskuteczniejszą szczypiornistką w ekipie prowadzonej przez Innę Krzysztoszek, ale nawet jej dziewięć bramek nie uratowało Piotrcovii przed kolejną porażką. - Nie jestem zadowolona, bo przegrałyśmy mecz. Do swojej dyspozycji też mam wiele zastrzeżeń. Zawsze jest coś do poprawienia, udoskonalenia, aby w kolejnych meczach było tylko lepiej - podsumowała swój występ rozgrywająca Piotrcovii.
Teraz przed piotrkowiankami pojedynek na własnym parkiecie z beniaminkiem z Tczewa. Jak podkreśla szczypiornistka z Piotrkowa, ona i jej koleżanki mają tydzień, aby pozbierać się psychicznie przed tym spotkaniem. - Nie ma co ukrywać, że po czterech porażkach jesteśmy mocno przybite. Mamy tydzień, aby się pozbierać psychicznie. Oczywiście chcemy wygrać z Tczewem zdobywając tym samym pierwsze punkty, ale zdajemy sobie sprawę, że nie będzie to łatwe zadanie. W końcu jednak zagramy u siebie i zrobimy wszystko, aby zakończyć tę czarną serię - zakończyła Agata Wypych.