Marek Boneczko był wyróżniającą się postacią w szeregach swojego zespołu. Zawodnik potrafił na chłodno ocenić wagę wyniku uzyskanego z licealistami. - Z przekroju meczu można powiedzieć, że to dobry wynik, mogliśmy go zarówno przegrać jak i wygrać. Końcówka była bardzo emocjonująca myślę, że mogła podobać się zgromadzonym kibicom. Mam odczucie, że to wynik sprawiedliwy, większą część meczu prowadził SMS i to 3, 4 bramkami. My goniliśmy, jednak nie mogliśmy złapać swojego rytmu. Jak już udało nam się dojść na korzystny wynik, to nie potrafiliśmy utrzymać tego tempa gry. Gdańszczanie skrzętnie wykorzystywali nasze błędy i dorzucali kolejne trafienia. Mecz mógł się podobać, wynik był otwarty do ostatnich sekund, jeszcze na koniec ten karny, który się należał zadecydował, że mamy remis - analizuje zdobywca 12 bramek.
Według trenera malborczyków Igora Stankiewicza wiele decyzji sędziów było bardzo kontrowersyjnych, inne odczucia towarzyszyły kołowemu. - Nie będę komentował pracy sędziów tym bardziej, że są to koledzy z boiska. Każdy jest człowiekiem, każdy się może mylić. Jeśli już popełniali błędy to na pewno w dwie strony. Są ewidentne sytuacje, w których powinien być wskazany siódmy metr, a nic nie jest gwizdnięte, ale jest też tak, że nie ma mowy o karnym, a jest odgwizdywany i nikt pretensji nie ma. Ja nie lubię nikogo oceniać, trzeba było po prostu grać - komentuje szczypiornista.
Zapytany o własną postawę w meczu, odpowiedział. - Myślę, że to jednak dużo szczęścia, koledzy widzieli mnie na pozycji. Jak to się mówi, pewnie mogłem dorzucić jedną bramkę więcej i byśmy wygrali. Cieszy mnie to, że włożyłem swój wkład w ten remis. Tyle co mogłem to rzuciłem. - kończy rozmowę Boneczko.