Beniaminek pokazał klasę - relacja z meczu AZS UW Warszawa - KPR Legionowo

Bez emocji obeszło się w derbowym meczu przy Banacha. KPR Legionowo pewnie i zasłużenie pokonał na wyjeździe szczypiornistów Uniwersytetu Warszawskiego.

Dla obu ekip sobotnie spotkanie było dużą niewiadomą. Gospodarze do meczu przystępowali niepewni swojej formy, w meczach towarzyskich wiodło im się bowiem kiepsko, a postawę zespołu na starcie ligi odmienić mieli wracający do gry na pełnych obrotach Łukasz Wolski i Łukasz Nowak. Przyjezdni w trakcie okresu przygotowawczego spisywali się znakomicie, latem w zespole doszło jednak do kilku zmian i słuszność ruchów transferowych potwierdzić miały dopiero poważne starcia o stawkę.

Podopieczni Witolda Rzepki i debiutującego w roli drugiego trenera Roberta Lisa do konfrontacji z beniaminkiem przystąpili w najmocniejszym zestawieniu, w zespole Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka zabrakło zmagającego się z urazem Pawła Albina. W składzie KPR-u pojawił się za to Tomasz Kasprzak, który z powodu problemów zdrowotnych opuścił latem kilka meczów sparingowych.

Siódemka z Legionowa swoją przygodę z pierwszą ligą otworzyła znakomicie, od pierwszych minut rzucając się na rywali. Goście w pewnym momencie prowadzili już nawet 4:1, grający agresywnie i z werwą Akademicy zdołali jednak doprowadzić do wyrównania. Przez dużą część pierwszej połowy kibice zgromadzeni w hali przy Banacha oglądali wymianę ciosów, dopiero w końcówce gracze Cieślikowskiego i Smolarczyka zaczęli budować bramkową przewagę.

Przyjezdni zdecydowanie przewyższali szczypiornistów z UW kulturą gry. Gracze Cieślikowskiego i Smolarczyka poprawnie prezentowali się w obronie oraz prowadzili konsekwentny atak pozycyjny, a swoje do wyniku dołożył dobrze spisujący się między słupkami Tomasz Szałkucki. Goście umiejętnie wykorzystywali też wysuniętą obronę Akademików, skutecznie szukając dograń do koła, co w połączeniu z niezłą dyspozycją rzutową Mateusza Wiaka z drugiej linii pozwoliło im zejść na przerwę z siedmioma trafieniami przewagi.

Wraz z początkiem drugiej części gry szczypiorniści UW rzucili się do ataku. Gospodarze zdobyli trzy bramki z rzędu, a mogło być jeszcze lepiej, gdyby sytuacje sam na sam wykorzystali Paweł Puszkarski i Franki Brinovec. Goście obudzili się po kilku minutach i... już do samego końca nie pozwolili rywalom dojść do głosu. Dzięki szybkim atakom, kontrom i rzutom z dystansu KPR zmiótł Akademików z parkietu, a klasą dla siebie był Tomasz Pomiankiewicz, który zaliczył aż czternaście trafień.

Sobotni mecz potwierdził, że gra ofensywna ekipy Rzepki i Lisa uzależniona jest od Wolskiego i Nowaka, oprócz Bartosza Monikowskiego żaden z zawodników UW nie był bowiem w stanie dostroić się formę do wspomnianego duetu. Katastrofalnie spisali się skrzydłowi, bezbarwni byli pozostali rozgrywający. Akademikom wciąż daleko do pełni formy, choć ambicji i chęci do walki odmówić im nie można. KPR zaprezentował się przy Banacha jak zespół z wyższej półki, prawdziwy egzamin podwarszawską czeka jednak za tydzień, gdy do Areny Legionowo zawita Wybrzeże Gdańsk.

AZS UW Warszawa - KPR Legionowo 21:35 (8:15)

AZS UW: Malanowski, Troński - Bożek 1, Kuc, Puszkarski 1, Flisiak, Krawiecki 1, Wolski 3, Chmielewski, Nowak 10 (3/3), Zaprutko, Brinovec, Praski 1, B. Monikowski 4.

KPR: Rybicki, Szałkucki - Bulej, Olęcki 2, Zasikowski 3, Suliński, Kasprzak 4, Szmulik 1, Lisicki 1, Ciok 2, Milewski 1, Kolczyński 1, Smołuch, Pomiankiewicz 14 (8/8), Wiak 4, Kwiatkowski 2.

Kary: AZS UW - 10 min. (Wolski - 4 min., Nowak, Brinovec, B. Monikowski - 2 min.) oraz KPR - 8 min. (Kolczyński - 4 min., Bulej, Olęcki - 2 min.)

Sędziowie: A. Filipiak, T. Filipiak (obaj Siemiatycze)

Widzów: 250

Komentarze (0)