Sobotnie spotkanie było powrotem na ławkę trenerską Aleksandra Malinowskiego. Białorusin po raz trzeci objął stery w radomskim klubie. Przez pierwsze 10 minut gra jego podopiecznych wyglądała bardzo dobrze. Przyjezdni bronili zbyt agresywnie, czego efektem były upomnienia i wykluczenia.
Pierwszą bramkę meczu zdobył Paweł Przykuta z rzutu karnego. Przez ponad 120 sekund goście nie potrafili wyjść z własnej połowy. Niemniej jednak, po rzucie Pawła Swata z siedmiu metrów doprowadzili do remisu 3:3. Wyrównany stan utrzymywał się przez ponad kwadrans. Dwa razy w krótkim odstępie czasu dwie minuty kary otrzymał Jakub Płócienniczak.
Gospodarze nie wykorzystali gry w przewadze, nawet wtedy, gdy rywale musieli sobie radzić w podwójnym osłabieniu. Co więcej, kilkoma szybkimi kontrami Gwardia powiększyła przewagę. Co prawda efektowną indywidualną akcją popisał się Grzegorz Mroczek, ale nie zdołał pokonać bramkarza przyjezdnych. W odpowiedzi błyskawicznie przedostali się oni pod pole karne radomian. O czas poprosił Aleksander Malinowski.
Przed przerwą przyjezdni jeszcze zwiększyli dystans. Rzutami z lewego skrzydła raził Paweł Swat, jak się później okazało, najlepszy strzelec zespołu w tym spotkaniu.
Druga połowa rozpoczęła się od prostych błędów z obu stron. Radomianie sprawiali wrażenie nieco zrezygnowanych przebiegiem pierwszych trzydziestu minut, co przejawiło się w kilku sytuacjach. Należy przy tym dodać, iż niekiedy brakowało im szczęścia.
W krótkim odstępie czasu sędziowie podyktowali dwa karne dla Gwardii, które zostały wykorzystane połowicznie. Później dwukrotnie w jednej akcji w efektowny sposób atakujących rywali powstrzymał Piotr Bury, choć prowadzenie przeciwników wynosiło nadal 6 goli (15:21).
Paweł Przykuta nie rzucił w sytuacji sam na sam przy stanie 17:22, lecz po chwili tak dogodną okazję na bramkę zamienił Damian Cupryś. Pierwszy z wymienionych szczypiornistów zmniejszył stratę trafieniem z karnego (sto procent skuteczności w tym elemencie) oraz wykończeniem kontrataku.
Ten zryw to było jednak zbyt mało, aby nie tyle przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, co choćby zremisować z opolanami. - Przegraliśmy z ekipą aspirującą do awansu - podkreślił po zakończeniu pojedynku trener Malinowski.
AZS Radom - Gwardia Opole 27:31 (12:17)
AZS: Polit, Bury - Cupryś 7, Przykuta 7, Mroczek 5, Kalita 4, Fugiel 2, Świeca 2, Pomiankiewicz, Kacprzak, Guzik,
Gwardia: Romatowski, Donosewicz - Swat 7, Knop 6, Migała 5, Płócienniczak 3, Szolc 3, Adamczak 2, Krzyżanowski 2, Drej 2, Marcyniuk 1, Kłoda, Serpina.