Grunwald zaczął pierwszą połowę od dwóch prostych błędów w ataku, co wykorzystali zawodnicy z Gorzowa (1' minuta - 0:2). Jednak chwilę później wojskowi zaczęli grać konsekwentniej w obronie i doprowadzili do remisu 2:2 po bramce Roberta Foglera. Następne minuty były fantastycznie rozegrane przez gorzowian, którzy skutecznie wykorzystywali błędy zawodników Grunwaldu (6' minuta - 2:5). W tym momencie w zespole gości coś się zacięło, a podopieczni Rafała Walczaka zaczęli odrabiać straty. Oprócz skrzydeł na wysokim poziomie funkcjonowały również rozegrania. Ta gra zaowocowała pierwszym prowadzeniem w 11' minucie (7:6) po bramce Ireneusza Żaka.
Gorzowianie z biegiem czasu opadali z sił co gospodarze skrupulatnie wykorzystywali i powiększali przewagę. Z dobrej strony w szeregach Grunwaldu pokazywali się bramkarze Radosław Gebler i Patryk Kulczyński, którzy raz po raz zatrzymywali ataki przeciwników, dlatego po trzydziestu minutach schodzili prowadząc różnicą sześciu bramek (18:12).
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie. Wojskowi z biegiem czasu powiększali swoja przewagę. Kontrataki skutecznie wykańczał Jakub Przybylski (autor siedmiu goli w meczu). Na ostatnie dziesięć minut Rafał Walczak desygnował do gry do bramki Mateusza Pietrowskiego, który chwilę później pokazał, że warto było na niego stawiać. Ostatecznie WKS Grunwald ograł wysoko bardzo osłabiony zespół z Gorzowa.
WKS Grunwald Poznań - GSPR Gorzów Wlkp. 34:22 (18:12)
WKS: Kulczyński, Gebler, Pietrowski - Wachowiak 5, Koligat 4, Napierała, Przybylski 7, Fogler 3, Draszkiewicz 7, Adamczyk 1, Tomiak 1, Żak 4, Kaczmarek 2, Koch.
GSPR: Głośniak, Nowicki - Patalas 2, Gintowt 5, Jaskowski, Bronowicki 1, Baraniak 9, Jagła, Jankowski 5.
Sędziowali: Jerlecki - Łabuń (Szczecin).
Widzów: 100.