Kinga Polenz przez dwa tygodnie nie będzie trenować, natomiast kolejne dwa tygodnie nie będzie mogła rozgrywać meczów. - Głowa mnie jeszcze boli, ale rzeczywiście zostałam już wypisana ze szpitala. Mam cały czas obserwować siebie, nie lekceważyć samopoczucia i... zakazów lekarzy. W przedniej części czaszki nastąpiły jakieś zmiany, dlatego sprawa nadal jest poważna. Najważniejsze jednak, że nie ma żadnych złamań, ani wstrząsu mózgu - powiedziała na łamach Sportu Kinga Polenz.
Jak doszło do tej kontuzji? - - Dostałam ramieniem w podbródek, a upadając na parkiet otrzymałam jeszcze od kogoś kopniaka w głowę. Co działo się potem - niewiele pamiętam, ponieważ na chwilę straciłam przytomność. Ocknęłam się dopiero, gdy zobaczyłam nad sobą naszą panią doktor. Do zawodniczek Ruchu nie mam oczywiście pretensji. To przecież jest mecz, sport niesie ze sobą takie sytuacje, choć nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłam.
- Rozmawiałem z Kingą i cieszę się, że miała dobre wieści dla mnie. Oczywiście bardzo na nią liczę w kontekście turnieju o igrzyska. Wierzę, że dojdzie do siebie szybko, bo to jest zawodniczka - żyła, która nigdy się nie oszczędza - powiedział trener reprezentacji Polski, Zenon Łakomy.