Łukasz Jarowicz w Puławach rozegrał bardzo dobry mecz, mając za rywali bardzo mocnych fizycznie rywali. Przez 45 minut toczył walkę wręcz m.in. z rosłymi Mateuszem Kusem i Grzegorzem Gowinem. Na kwadrans przed końcową syreną zobaczył jednak czerwoną kartkę i musiał usiąść na trybunach.
- Uważam, że sędziowie mocno przesadzili wyrzucając mnie z parkietu. Wcześniej nie miałem nawet jednej kary. Faul za który dostałem czerwoną kartkę kwalifikował się najwyżej na dwuminutowe wykluczenie - narzekał Łukasz Jarowicz.
- Byliśmy o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki. Może gdybym grał do końca meczu, udałoby się nam obronić zaliczkę z własnej hali? Jestem rozczarowany straconą szansą, kartką a także już drugim limem pod okiem w tym sezonie. No ale cóż, taką mam pozycję na boisku i muszę liczyć się z takimi "prezentami" - dodał popularny "Rastko".
Tak pisało w relacji.