Gdy Spójnia Wybrzeże Gdańsk prowadziła z Polskim Cukrem-Pomezanią Malbork już 14:6, mało kto podejrzewał, że niedługo później wynik meczu będzie już na styku. - O dziwo odrodziliśmy się na początku drugiej połowy i gdańszczanie nie mogli rzucić bramki, a my zdobyliśmy ich łącznie sześć pod rząd - powiedział Adrian Nogowski, który dzięki przechwytom i szybkim akcjom, był najskuteczniejszym zawodnikiem na boisku. - Faktycznie miałem sporo okazji, ale wielu szans też nie wykorzystałem. Były chyba cztery takie sytuacje, w których mogłem spokojnie rzucić bramkę, a nie rzuciłem. Duża część mojej winy też jest w tej porażce - dodał skromnie malborski szczypiornista w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Przez pierwszy kwadrans w meczu dwóch pomorskich drużyn padło zaledwie sześć bramek, co jest rzadko spotykane w piłce ręcznej. - Faktycznie wynik prawie jak w piłce nożnej. Ani z jednej, ani z drugiej strony się nie układało. Oni rzucili 4 bramki, my tylko 2, ale było to w sumie tylko 15 minut, później było całkiem inaczej - zauważył Nogowski, który wypowiedział się też na temat słabej postawy swojego zespołu w pierwszej połowie spotkania. - Myślę, że w dużym stopniu zatrzymał nas Marcin Głębocki, a po drugie w pierwszej połowie nie było kontry. Dodatkowo słabo graliśmy w ataku. Strata czternastu bramek w połowie to przecież normalny wynik, a w ofensywie popełniliśmy wiele błędów - dodał Adrian Nogowski.
Malborska drużyna ma w tym roku sporo pecha i mimo ambitnej walki, jeszcze nie udało jej się wygrać meczu. Czy pierwsze zwycięstwo przyjdzie już w następnej kolejce? - Trudno powiedzieć. Chcielibyśmy, bo zostawiamy serce na boisku, a nie zawsze wychodzi - wyraził nadzieję zawodnik Polskiego Cukru Pomezanii. - W poprzedniej kolejce zremisowaliśmy przez przypadek, bo nasi rywale rzucili bramkę w ostatniej sekundzie. Teraz przegraliśmy w Gdańsku, mimo że była szansa na wywiezienie punktów - zauważył Nogowski.
Nogowski: O dziwo odrodziliśmy się
Adrian Nogowski zdobył 7 bramek dla Polskiego Cukru Pomezanii Malbork w meczu w Gdańsku. Mimo że był najskuteczniejszym zawodnikiem meczu, ma on świadomość, że mógł spisać się lepiej.