20-letni wychowanek nadwiślańskiego klubu jesień spędził na wypożyczeniu w... Piotrkowie Trybunalskim właśnie, a teraz wrócił do zespołu, by w świetle przeciętnej dyspozycji Sebastiana Płaczkowskiego i Dmitrija Afanasjeva powalczyć o miejsce na prawym skrzydle w zespole Marcina Kurowskiego.
- Jak na razie pracuje bardzo sumiennie i widać u niego postępy - chwali swojego podopiecznego w rozmowie ze SportoweFakty.pl szkoleniowiec Azotów. Kowalik, jak na skrzydłowego, jest relatywnie wysoki, mierzy 193 cm. Na początku poprzedniego sezonu, gdy kilku podstawowych graczy puławskiego klubu miało kłopoty z urazami, był bliski gry w wyjściowym składzie. Jako rozgrywający.
- Widać, że gra na skrzydle to dla niego nowość. Jest szybki, dynamiczny i walczy w obronie. Z przodu jest trochę słabiej, ale gdy ma "setkę", to bez problemu ją wykorzystuje - relacjonuje Kurowski. Wszystko wskazuje na to, że Kowalik zostanie w Azotach i będzie wiosną walczył o miejsce w składzie, choć klub ma jeszcze w odwodzie Gorana Djuricina z RK Bjelovar, który jakiś czas temu zgłosił chęć gry w Puławach.
Pod znakiem zapytania stoi przyszłość Artura Borzenkowa, który na początku roku trenował z drużyną Kurowskiego. Białoruski rozgrywający miał problemy z kolanem i sztab szkoleniowy nie był w stanie obiektywnie ocenić jego przydatności do gry. - Wciąż jesteśmy w kontakcie i będziemy chcieli zaprosić go do siebie jeszcze raz - deklaruje szkoleniowiec puławskiej siódemki.
Tymczasem już w środę jego podopieczni rozegrają pierwszy tej zimy mecz sparingowy, a formę Azotów sprawdzi Piotrkowianin, z którym w spotkaniach puławianie mierzą się regularnie. Trzy dni później na własnym parkiecie drużyna Kurowskiego podejmie KSSPR Końskie, we wtorek zagra w Przemyślu, a następnie weźmie udział w turnieju w Dzierżoniowie. Okres przygotowawczy zwieńczy wyjazdowe starcie z ekipą Vive Targów Kielce.