Wesoła drużyna z Kościerzyny
Udanie zakończyli rok podopieczni Igora Stankiewicza. Kaszubi wykorzystali potknięcie Pogoni Szczecin i usadowili się na fotelu lidera pierwszoligowych rozgrywek grupy A. Przewodzić będą oni tabeli przynajmniej do stycznia, kiedy zmagania zostaną wznowione. - To miłe uczucie, bez względu na to, jak długo będzie trwało - przyznaje Stankiewicz.
Optymizm w szeregach kościerzynian jest tym większy, że sprostali oni przeciwnościom losu. - Trenujemy trzy (!) razy w tygodniu i mamy najmniejszy budżet w lidze - podkreśla Stankiewicz, starając się tonować nastroje. - To dopiero półmetek ligi i w dalszym ciągu to Pogoń Szczecin jest głównym kandydatem do awansu. Natomiast pozostałe zespoły włącznie z moim będą nawzajem wydzierać sobie punkty.
Kościerska sinusoida
Kaszubi zgromadzili dotychczas na swoim koncie 18 punktów. To bardzo dobry wynik, jednak trudno się oprzeć wrażeniu, że zdobycz kościerzynian mogła, a nawet powinna być jeszcze większa. - Faktem jest, że druga część pierwszej rundy grana była przez nas ze zmiennym szczęściem. Przegrane w Gorzowie Wlkp. i w Lesznie były jak najbardziej zasłużone, natomiast wyniki remisowe w meczach z Wybrzeżem i SMS-em wynikały moim zdaniem ze specyfiki, jaką rządzą się pojedynki derbowe - tłumaczy Stankiewicz.
Szczypiorniści z Kościerzyny potrafili zatem przejść obok meczu, by tydzień później wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. - Duże znaczenie ma przygotowanie mentalne drużyny do poszczególnych spotkań. Zbyt duża pewność siebie powoduje czasami odwrotny skutek do zamierzonego celu - stwierdza szkoleniowiec.
- Przed meczem z GSPR-em wydawało się, iż czekają nas łatwe zawody. Gorzowianie byli wówczas w dołku. Fakty okazały się dla nas bardzo bolesne i trzeba było po spotkaniu posypać głowę popiołem. Jednak ta przegrana, a właściwie styl w jakim do niej doszło spowodowały pełną mobilizację na mecz z Pogonią Szczecin i całkowitą dominację z naszej strony w pierwszej połowie, co w rezultacie pozwoliło nam na pewną wygraną - dodaje Stankiewicz.
Transfery wypaliły
Strzałem w dziesiątkę okazało się sprowadzenie do Kościerzyny trzech doświadczonych graczy. Marek Boneczko, Michał Janusiewicz i Łukasz Cieślak swoimi umiejętnościami oraz boiskowym ograniem istotnie wzmocnili kościerski zespół.
- Nowi zawodnicy bez wątpienia dobrze wkomponowali się w drużynę. Wszyscy trzej są ważnymi postaciami i udowadniają, że w poprzednich klubach przedwcześnie zrezygnowano z ich usług. Jednak nas to nie martwi, gdyż tylko na tym skorzystaliśmy - mówi otwarcie trener kościerzynian.
Superliga w sferze marzeń
Nie zanosi się na to, aby Stankiewicz i jego drużyna w jakiś sposób mogli myśleć o awansie na najwyższy szczebel rozgrywek, bowiem wyniki sportowe nie zawsze idą w parze z tymi finansowymi.
- Marzenia zawsze warto mieć. Jednak rzeczywistość na dzień dzisiejszy jest taka, aby bezpiecznie usadowić się w górnej części tabeli i nie martwić się widmem spadku. Klub bez wsparcia finansowego i organizacyjnego nie jest w stanie podołać wymaganiom stawianym przez realia Superligi - kończy doświadczony szkoleniowiec.