Dawid Przysiek: Mieliśmy bardzo dobrze rozpracowany zespół Juranda

Szczypiorniści Nielby Wągrowiec zainkasowali już czwarte zwycięstwo z rzędu w rozgrywkach PGNIG Superligi. W minionym spotkaniu żółto-czarni pokonali na własnym terenie Juranda Ciechanów 29:23 (18:10) i umocnili się na 7. pozycji w tabeli.

Jak wyjawił po meczu Dawid Przysiek, nielbiści niezwykle mocno pragnęli odegrać się Jurandowi za porażkę z pierwszej rundy. Wtedy to ciechanowianie pokonali wągrowczan 29:26. - Cieszę się niezmiernie, że udało się nam to zrealizować. Cały tydzień solidnie przygotowywaliśmy się do tego starcia. Mieliśmy taktycznie bardzo dobrze rozpracowany zespół Juranda. Wiedzieliśmy, że drużyna z Ciechanowa ma najmocniejsze lewe rozegranie oraz środek. Prawe rozegranie rywala mogliśmy sobie trochę odpuścić - oczywiście z wielkim szacunkiem dla graczy, którzy zajmowali tę pozycję. Bardzo dobrze zagraliśmy w obronie pierwszą połowę. Wyprowadziliśmy wówczas mnóstwo kontrataków. W piłce ręcznej są to najłatwiejsze bramki, nie trzeba bowiem przy nich dużo pracować w ataku. Wszyscy zagrali dziś bardzo dobre zawody i każdy zasługuje na pochwałę - tłumaczył wągrowiecki środkowy rozgrywający.

W podobnym tonie wypowiadał się po zakończeniu spotkania Paweł Niewrzawa. Zdaniem nielbisty, o wygranej zadecydowała świetna postawa defensywna MKS-u w pierwszej połowie. - Dzięki niej mogliśmy wyprowadzić sporo kontrataków, które udało nam się zamienić na bramki. W tym meczu byliśmy świetnie uzupełniającym się kolektywem. Każdy dołożył cegiełkę do zwycięstwa. Nasi kibice nie zawiedli i po raz kolejny udowodnili, że można na nich liczyć. Bardzo nas wspomagali głośnym dopingiem.

- Zagraliśmy bardzo dobrą pierwszą oraz rozważną drugą połowę - rozpoczął swoją wypowiedź pomeczową Alosza Szyczkow. Według wągrowieckiego skrzydłowego, pierwsza odsłona starcia kosztowała Nielbę sporo sił. Nielbista nie potrafił jednak powiedzieć, dlaczego po przerwie jego zespół miał słabsze momenty w ataku. - Być może drużyna nie jest przyzwyczajona wygrywać tyloma bramkami do przerwy. Po zmianie stron mogło pojawić się w naszych szeregach jakieś rozprężenie. Jurand nie był jednak w stanie nas dogonić - przyznał Szyczkow.

Źródło artykułu: