Olsztynianie przed meczem skazywani byli na pożarcie. Tym bardziej, że w poprzedniej kolejce ulegli teoretycznie najsłabszemu w stawce Jurandowi Ciechanów i coraz głośniej mówiło się o dymisji Zbigniewa Tłuczyńskiego. Sytuacja Warmii była zatem nie do pozazdroszczenia. Jednak zdaje się, że całe zamieszanie wokół olsztyńskiej drużyny pozytywnie wpłynęło na samych zawodników. Ci stanęli na wysokości zadania i sensacyjnie pokonali obrońcę mistrzowskiego tytułu. - Zagraliśmy bardzo dobre zawody - cieszy się Piotr Swat, skrzydłowy z Olsztyna. - Nasza skuteczność rzutowa była o wiele wyższa niż w poprzednich meczach. Pomogła nam postawa Kazika Kotlińskiego w bramce, ponieważ dzięki jego interwencjom mogliśmy czuć się pewnie i bezpiecznie. Cały zespół pokazał charakter i duże zaangażowanie, co doprowadziło do zwycięstwa - dodaje.
W Olsztynie nastała długo wyczekiwana hossa. Warmia bowiem przyzwyczaiła swoich kibiców do przegrywania. Olsztynianie w obecnym sezonie regularnie notowali porażki, wygrywając tylko raz we wrześniu z zabrzańskim beniaminkiem. - Nie ważne kogo ograliśmy, najważniejsze jest to, że tworzyliśmy kolektyw na boisku i można było zobaczyć z boku, że jesteśmy jednością. Każdy z zawodników czuł się pewnie, ponieważ wiedział, że stojący obok kolega w każdej sytuacji jest mu w stanie pomóc. To było dużym atutem, niemniej jednak nasza skuteczna gra w obronie i w ataku pozwoliła nam uwierzyć, że mamy szansę wygrać i tym samym punkty zostały w Olsztynie - stwierdza Swat.
Zastanawia natomiast negatywna postawa Wisły. Owszem płocczanie przez większość meczu dyktowali warunki gry, jednak końcówkę spotkania rozegrali dramatycznie. A wszystkiego na kary dwuminutowe przecież zrzucić nie można. - Nasza postawa na boisku zaskoczyła płocczan, a w nerwowej końcówce to oni popełnili więcej błędów niż my - podkreśla Swat. Wisła nie po raz pierwszy solidnie męczy się w lidze. Wcześniej Nafciarze toczyli nazbyt wyrównane pojedynki z teoretycznie słabszymi MMTS-em Kwidzyn czy Stalą Mielec, a nawet Miedzią Legnica. - Myślę, że płocczanie przyjechali do zespołu z ostatniego miejsca w tabeli pewni, że zwyciężą i odjadą z dwoma punktami. Mam nadzieję, że to będzie nauczka dla wszystkich innych zespołów. Nie wolno lekceważyć drużyn, które zajmują niższe pozycje w lidze - przekonuje 25-letni szczypiornista.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi Tłuczyński zdecydował się pozostać na stanowisku szkoleniowca Warmii. - Cieszymy się, że trener będzie pracował z nami do końca, bo bardzo cenimy sobie jego osobę i razem będziemy mogli wygrywać również z innymi drużynami - kończy Swat.