Kielczanie w Lidze Mistrzów wygrali dwa ostatnie mecze i po nieudanym starcie dźwignęli się na czwarte miejsce w tabeli grupy B. Stawka jest jednak niezwykle wyrównana i w końcowym rozrachunku znaczenie będzie miał każdy punkt, a kluczowe będą przede wszystkim mecze na własnym parkiecie. Kielczanie w Hali Legionów stracili punkty w starciu z węgierskim Veszprem, ubytki będzie więc trzeba uzupełnić na wyjeździe bądź też pokusić się o domową zdobycz w starciu z Atletico.
- Gramy z jednym z najbardziej utytułowanych zespołów ostatniego pięciolecia, trudno znaleźć tam słabsze strony - mówi Wenta. Hiszpanie, spadkobiercy BM Ciudad Real, mają na swoim koncie trzy triumfy w Lidze Mistrzów, od 2005 roku tylko raz zabrakło ich w Final Four najważniejszych europejskich rozgrywek. - Przede wszystkim trzeba przeciwstawić im zespół. Gdy zagramy agresywnie, możemy nawiązać walkę - dodaje selekcjoner reprezentacji Polski.
Czy Wenta ma jakąś receptę na hiszpańskiego potentata? - Musimy na ten mecz przygotować coś specjalnego - nie ma wątpliwości trener kieleckiej siódemki podkreślając, że mocno liczy w tym względzie na pomoc Urosa Zormana (w przeszłości reprezentował barwy Ciudad Real) i Denisa Bunticia (przed kilka lat miał okazję rywalizować z nimi w Asobal).
Atletico jest liderem grupy, ma na swoim koncie siedem punktów, oczko urwać zdołały mu tylko Czechowskie Niedźwiedzie. Na krajowej arenie zespół Mariusza Jurkiewicza jeszcze nie przegrał, podobnie jak kielczanie, który przewodniczą PGNiG Superlidze, a w ostatniej kolejce efektownie zwyciężyli w Puławach. - Mecz z Azotami miał fajne kulisy, graliśmy w małej i głośnej hali gdzie trudno o komunikację. Spotkanie z Atletico to jednak inny kaliber, inny zespół, inna klasa i zupełnie inne doświadczenie - nie kryje Wenta.
W sobotę jego podopieczni odnieśli jednak najwyższe wyjazdowe zwycięstwo w sezonie, rywalizując w dodatku z zespołem, z którym kielczanom zawsze grało się ciężko, co niewątpliwie świadczy o rosnącej formie wicemistrzów Polski. - Zagraliśmy dobre zawody, trochę też do tego doprowadzili jednak rywale swoimi poprzednimi wynikami w lidze, przez co do spotkania podeszliśmy z dużą koncentracją - nie kryje trener drużyny narodowej.
W meczu z Atletico pod znakiem zapytania stoi występ Piotra Grabarczyka, który na parkiecie nie pojawił się od meczu z Orlen Wisłą Płock, dopiero w tym tygodniu do zajęć wróci Mateusz Jachlewski. Wszyscy pozostali gracze są do dyspozycji trenera, a największe nadzieje na sukces sympatycy Vive mogą wiązać z osobą Michała Jureckiego, który w ostatnim meczu ligowym pokazał się z fantastycznej strony, rzucając Azotom aż dziesięć bramek. - Teraz nie muszę rzucić nic, obyśmy tylko wygrali - mówi jednak Dzidziuś. - A jeśli z Atletico zagramy tak jak z Azotami i pod każdym względem będziemy przeważać, to jestem spokojny o wynik.