Remigiusz Lasoń jest wychowankiem klubu z Zabrza. W 2007 roku trafił do Azotów Puławy, których barw bronił przez trzy sezony. W tym czasie na swoim koncie zapisał 298 bramek, grając w 65 ligowych meczach. Po ciężkiej kontuzji i rehabilitacji puławski klub zdecydował się zrezygnować z usług rosłego rozgrywającego. W styczniu 2011 roku, odczuwający jeszcze skutki urazu, Lasoń trafił do NMC Powen Zabrze.
W ubiegłą sobotę po raz pierwszy od opuszczenia szeregów Azotów szczypiornista miał okazję wystąpić przed puławską publicznością, tym razem w barwach zabrzańskiej siódemki. Przyjęcie, z jakim spotkał się, zaskoczyło nawet jego samego. Kibice zgromadzeni na hali zgotowali mu iście królewskie powitanie. Przed rozpoczęciem spotkania na środku parkietu zawodnikowi wręczony został, w podziękowaniu za lata gry w Puławach, kolaż ze zdjęciami z rożnych okresów występów w Azotach. Na trybunach zaś zobaczyć można było ogromnych rozmiarów makietę koszulki z nazwiskiem piłkarza ręcznego. - Bardzo miło przeżyłem powrót do Puław. W życiu nie spodziewałem się takiego przyjęcia przez kibiców i znajomych. Miałem ciarki kiedy Klub Kibica wystawił na trybunach transparent z podziękowaniami i repliką wielkiej koszulki z moim imieniem i nazwiskiem - opowiada Remigiusz Lasoń. - Zupełnie się "rozkleiłem" kiedy kibice podeszli do mnie przed meczem z prezentem. Jeszcze raz chciałbym im podziękować za te wszystkie lata wsparcia i dopingu, kiedy reprezentowałem ich barwy oraz za to wydarzenie w sobotę. Takiego przyjęcia, a tym bardziej takich kibiców nie zapomnę do końca życia! - wzrusza się gracz.
Poza wspaniałym przyjęciem przez kibiców, jest jeszcze jeden powód, dla którego Lasoń mecz 8. kolejki będzie wspominał dobrze. Po raz pierwszy dostał szansę gry niemal od pierwszych minut spotkania, którą wykorzystał rzucając swoim byłym kolegom trzy bramki. - Cieszę się, że w Puławach trener Zajączkowski bardziej mi zaufał niż w poprzednich spotkaniach i zagrałem więcej niż dotychczas - podsumowuje mecz z Azotami rozgrywający.