Chciałem wyjechać do Niemiec - rozmowa z Rafałem Glińskim, skrzydłowym SPR Stali Mielec

Rafał Gliński był jednym z zawodników, który zapłacił najwyższą ceną za porażkę Vive Targów Kielce w finale mistrzostw Polski. Zawodnik przeniósł się do Stali Mielec, jednak nie zapomniał o swoim byłym zespole i wspierał ich w walce o dziką kartę. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl piłkarz ręczny opowiada m.in. o swoim nowym zespole oraz dlaczego nie wyjechał do Niemiec.

Jakub Szczęsny: Wracasz do Kielc w nowej roli. Jak się czujesz jako były zawodnik Vive Targów Kielce?

Rafał Gliński: Przyjechałem do Kielc dopingować chłopaków. Bardzo się cieszę, że mamy 2 polskie drużyny w Lidze Mistrzów. Zawsze będę miło wspominał 2 lata spędzone w Kielcach.

Zaskoczyło Cię zwycięstwo Vive nad faworyzowanym Rhein- Neckar Löwen?

- Przed meczem życzyłem chłopakom, by rzucili jedną bramkę więcej. Dużo się nie pomyliłem.

Jak ocenisz nowych zawodników Vive, którzy po części zajęli miejsca w grupie, która musiała opuścić Vive?

- Moje słowa są zbędne, bo klasowi zawodnicy dołączyli do Kielc. Bartek Tomczak, który występuje na mojej pozycji, to reprezentant Polski i bardzo dobry skrzydłowy. W poprzednim sezonie w Zagłębie Lubin, w każdym spotkaniu potwierdzał swoją klasę. Nie znam Denisa Bunticia, ale ze sparingów oraz występów w turnieju o dziką kartę, widać, że dobrze wkomponował się w zespół i jest dużym wzmocnieniem. Sławomira Szmala i Grzegorza Tkaczyka nie ma co przedstawiać. W obu przypadkach kunszt jest sam w sobie. Thorir Olafsson jest solidnym skrzydłowym. Moi znajomi z Lubeki uważają, że Vive będzie miało z niego pożytek.

Jak wrażenia po pierwszym meczu ligowym w nowym zespole?

- Mieliśmy pecha. Zremisowaliśmy pechowo w Puławach. W samej końcówce zabrakło nam szczęścia. Każdy punkt zdobyty na wyjeździe cieszy, ale odczuwam niedosyt.

Do Stali Mielec dołączyłeś kilka dni przed startem rozgrywek. Jesteś dobrze przygotowany do sezonu?

- Tylko tydzień trenowałem z zespołem. Brakuje nam jeszcze zgrania, ale wierzę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej.

Zremisowaliśmy pechowo w Puławach - uważa Rafał Gliński

Vive i Stal dzieli przepaść pod każdym względem. Jakie są największe różnice między Vive, w którym grałeś, a zespołem, w którym obecnie występujesz?

- Stal jest młodszym zespołem i prezentuje inny styl gry. Mamy inne założenia i cele przed sezonem niż Vive, dlatego ciężko porównać takie zespoły. Drużyna z Mielca jest ambitną ekipą, co udowodniła w poprzednim sezonie. Narzucają przeciwnikom swój styl gry. Dużo biegają, kontrują. To jest pozytywne i tego się trzymajmy.

Występowałeś kiedyś w Śląsku Wrocław. Większość byłych graczy klubu z Dolnego Śląska wypowiada się w samym superlatywach o Śląsku. Jak Ty wspominasz stare czasy spędzone we Wrocławiu?

- Ja osobiście również nie znam osoby, która niemiło wspomina Wrocław. Grałem z Krzyśkiem Lijewskim w Śląsku. Tam stawialiśmy pierwsze kroki w seniorskim sporcie. Mieliśmy dobrych zawodników. Niestety klub został rozwiązany z powodów finansowych. Na całe szczęście Śląsk teraz wraca do II ligi. Życzę im wszystkiego dobrego. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wrócę i pomogę chłopakom.

Stal Mielec nie była twoim pierwszym wyborem, bo szykowałeś się do wyjazdu zagranicznego. Dlaczego się nie udało wyjechać do Niemiec?

- Chciałem wyjechać do Niemiec. Trenowałem, grałem i podobało mi się u naszych zachodnich sąsiadów. Transfer do Rostocku nie doszedł do skutku, gdyż nie chciałem grać w 2 Bundeslidze. Nie dogadaliśmy się i zostałem w Polsce. Nie żałuję swojej decyzji.

Wracasz jeszcze myślami do meczu Polska - Norwegia na Mistrzostwach Świata 2009? Zdobyłeś bramek na 30:30, a potem wszyscy wiemy co się stało.

- Już chyba dawno o tym zapomniałem (śmiech). Jeżeli ktoś o tym pamięta i wspomina moją bramkę, to bardzo mi miło z tego powodu.

Nie czujesz się z tego powodu zawodnikiem jednej akcji?

- Broń boże. Zawsze wygra jeden zespół i ten sam zespół przegrywa. Nie ma sensu mówić i wyliczać, że jeden zawodnik rzucił 10 bramek, a drugi 1. Każdy wie, na czym polega sport. Najważniejsze jest to, że każdy zawodnik wnosi coś do zespołu.

Rafał Gliński chciał spróbować swoich sił za granicą. Ostatecznie wylądował jednak w Stali Mielec i jest zadowolony z takiego obrotu spraw

Źródło artykułu: