Po zakończeniu sezonu Krzysztof Lijewski przeniósł się z HSV Hamburg do Lwów. W ten sposób dołączył on do Karola Bieleckiego, który od 2007 roku gra w Rhein-Neckar Löwen.
Przedsiębiorca z Danii planował sprowadzenie dwóch Polaków do AG Kopenhaga. Jednak nasi rodacy nie przyjęli oferty skandynawskiego klubu.
Jest to duża porażka Nielsena, który będąc udziałowcem Rhein-Neckar Löwen, wypłacał z własnej kieszeni 35 procent wynagrodzenia Bieleckiego (około 300 tysięcy euro za sezon). Pozostałą część poborów lewego rozgrywającego zapewniali inni sponsorzy klubu.
W czerwcu ubiegłego roku włodarze ligowca z Mannheim podpisali umowę z Krzysztofem Lijewskim. Na jej mocy polski zawodnik zgodził się zasilić Lwy od sezonu 2011/2012. Jednak wtedy władze Rhein-Neckar Löwen zgodziły się pokryć wynagrodzenie piłkarza ręcznego w 40 procentach. Resztę miał na siebie wziąć duński milioner. Naszemu rodakowi zapewniono wówczas miesięczne zarobki na poziomie 35 tysięcy euro.
Nielsen był więc przekonany, iż z łatwością uda mu się przekonać Karola Bieleckiego oraz Krzysztofa Lijewskiego do występów w ekipie z duńskiej stolicy. Było bowiem jasne, że Rhein-Neckar Löwen nie posiada obecnie wystarczających środków, żeby wywiązać się z podpisanych już umów.
Jednak nasi rodacy wolą zrezygnować z części wynagrodzenia i zostać w Niemczech niż przenieść się do bogatszego klubu, jakim jest AG Kopenhaga. Bielecki ma zarabiać w Lwach o 20 procent mniej niż do tej pory. Natomiast młodszy z braci Lijewskich może podobno liczyć "tylko" na 20 tysięcy euro.