- Pomimo, że sytuacja jest bardzo ciężka, a decyzja już zapadła, to wciąż staramy się przekonać klub, żeby wystąpić w rozgrywkach, licząc na uzupełnienie składu nowymi studentami AWF - przyznaje w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Marcin Smolarczyk, szkoleniowiec drużyny z warszawskich Bielan. - Niestety żadnych konkretnych nazwisk, które mogłyby nam pomóc nie ma, a sytuacja finansowa już od wielu lat zmusza nas do nadziei, że w nowym sezonie pojawi się jakiś pasjonat, który będzie chętny do gry w AZS. Zwykle przed zbliżającym się sezonem wiedzieliśmy, kto do nas dochodzi w przyszłym roku. Teraz zgłosiła się tylko jedna osoba chętna do gry i to było powodem decyzji jaką podjął klub - tłumaczy Smolarczyk.
- Sytuacja powoli się zmienia, bo chęć gry deklarują dawni zawodnicy AZS. Jednak nie wiemy czy ta informacja wpłynie na zmianę decyzji i czy w ogóle jest to jeszcze możliwe - zastanawia się opiekun warszawian. - Po prostu chcielibyśmy przetrzymać sezon lub dwa, żeby potem można było uzupełniać skład naszym zapleczem w grupach młodzieżowych. Teraz jest na to za wcześnie - dodaje Smolarczyk.
- Po tym sezonie odeszli z klubu: Krzysztof Tylutki, Łukasz Jaszczyński, Adam Królak, Jarosław Adamek, Łukasz Wolski i Maciej Krawiecki. Z i tak bardzo okrojonego składu zostali nam: Tomasz Rybicki, Damian Suliński, Bartosz Bednarski, Marcin Stępniak, Tomasz Zaręba, Mateusz Zadrożny, Paweł Kapuściński i Hubert Chmielewski - wylicza Smolarczyk. W przypadku Łukasza Jaszczyńskiego i Jarosława Adamka chodzi o zakończenie przygody z piłką ręczną, a reszta albo już ma kluby lub jest w trakcie rozmów, więc nie chciałbym tego tematu poruszać. W przypadku utrzymania decyzji w mocy mam nadzieję, że wszyscy zawodnicy znajdą kluby, bo szkoda byłoby tej garstki ludzi kochających piłkę ręczną, żeby zostali bez klubu - kończy młody, jak na swój wiek trener.