Sezon 2010/2011 już za nami. Poza dość niespodziewaną detronizacją z mistrzowskiego fotela dotychczasowego hegemona polskiej ligi - Vive Targi Kielce, największym zaskoczeniem in plus okazała się postawa BRW Stali Mielec. Beniaminek z Podkarpacia prowadzony przez Ryszarda Skutnika zakończył zmagania tuż za podium, czyli na najgorszym dla sportowca miejscu.
Do rozstrzygnięcia walki o brązowy medal potrzeba było aż pięciu spotkań. W ostatnim, decydującym minimalnie górą okazali się szczypiorniści MMTS-u Kwidzyn. - Nie mamy do siebie wielkich pretensji, bo robiliśmy, co tylko mogliśmy - zauważa podpora mieleckiego rozegrania Adam Babicz. - Od samego początku mecz średnio się nam układał. Doszło do tego sporo kontrowersji związanych z poziomem sędziowania. Co najmniej dziwne jest, gdy w kluczowych fragmentach spotkania nasz zawodnik przy rzucie zostaje powalony chwytem judoki, a arbitrzy nie widzą nawet faulu. Normalnie w takiej sytuacji powinni podyktować rzut karny. Ja sam dostałem trzy razy w twarz i też nie zostało to zauważone - dodaje pochodzący z Chrzanowa zawodnik.
To, gdzie w kolejnym sezonie zagra Adam Babicz (z piłką) rozstrzygnie się w najbliższych dniach
Reprezentant Polski nie ukrywa także, iż pomimo świetnego sezonu w wykonaniu całej drużyny z Mielca, końcowe wrażenie najbardziej pozytywne nie jest. - Trochę nam wszystkim przykro. Sam awans do czwórki był wielkim zaskoczeniem i sukcesem. Niestety teraz towarzyszą nam odczucia po ostatnim meczu, który przegraliśmy.
Już od dłuższego czasu głośno mówiło się o zainteresowaniu osobą Adama Babicza przez inne polskie klubu, a w szczególności Azoty Puławy. Sam gracz potwierdza, że otrzymał ofertę występów w zespole z województwa lubelskiego. - W zasadzie stoję na rozstaju dróg i wszystko rozstrzygnie się w najbliższych dniach. Azoty zaproponowały mi konkretną umowę, więc teraz czekam na propozycję ze strony prezesa Antoniego Weryńskiego - przedstawia jasno sytuację szczypiornista, który 11 czerwca stanie na ślubnym kobiercu z Agatą Wilk, siatkarką KPSK Stali Mielec.