Bardzo dziękuję chłopakom - rozmowa z Tadeuszem Jednorogiem, trenerem drużyny SPR Chrobry Głogów

Kiedy Tadeusz Jednoróg przychodził do Głogowa, miał zbudować zespół, który wywalczy awans do PGNiG Superligi. Zbieg okoliczności sprawił, że Chrobry zagrał jednak na najwyższym szczeblu rozgrywkowym i to ze sporym powodzeniem. Nie był to jednak wystarczający argument do przedłużenia umowy ze szkoleniowcem.

Łukasz Darowski: Pańska przygoda z Chrobrym nie trwała zbyt długo. Utrzymał pan zespół w Superlidze, mimo iż wiele osób upatrywało w was kandydata do spadku. Zarząd zdecydował jednak, że nie przedłuży z panem kontraktu.

Tadeusz Jednoróg: Szkoda, bo po rundzie zasadniczej zajęliśmy przecież bardzo wysokie 6. miejsce. Powalczyliśmy w play-offach z Kwidzynem. Szkoda, że nie udało się wygrać dogrywki. Również Puławy okazały się lepsze. Teraz walczymy z Zagłębiem o jak najlepszy wynik.

Chrobry miał spore wahania formy. Od dobrego początku, poprzez słabszy koniec roku i ponownie niezły finisz. Z czego to wynikało?

- Przede wszystkim najważniejszy był fakt, iż bardzo często graliśmy w niepełnym składzie. Przypominam, że kadry nie mieliśmy zbyt szerokiej. Poprawiło się po przyjściu Adriana Marciniaka i Krzyśka Misiaczyka. Szczyt kontuzji pojawił się w Kielcach, gdzie pojawiliśmy się bez 6 zawodników. Na pewno nie oddaliśmy tego spotkania bez walki, jednak trzeba znać swoje miejsce w szeregu i nawet w najsilniejszym składzie o sukces z Vive byłoby bardzo, ale to bardzo ciężko. Natura ludzka jest bardzo pazerna i przy dobrych wynikach każdy oczekuje czegoś więcej. Uważam, że należy być zadowolonym z tego budującego się zespołu. Jesteśmy ze sobą od 10 miesięcy. Chłopcy z 5 klubów, z których zdecydowana większość doznała goryczy spadku. Tym większa chwała dla chłopaków za to, że udało się stworzyć zgrany kolektyw.

Było kilka spotkań, w których do wygranej zabrakło naprawdę niewiele. Przypomnijmy chociażby mecz u siebie ze Stalą Mielec.

- Podobnie z Kwidzynem, gdzie na 3 sekundy przed końcem wyrównał Mroczkowski. Wszystkie te porażki ze szkoleniowego punktu widzenia wynikały przede wszystkim z braku zgrania, braku spójności, która rodzi się w bólu wspólnych, długotrwałych treningów. Wszyscy zachwycamy się doskonalą postawą Stali. Proszę zwrócić uwagę, ile sezonów grają ze sobą w podobnym składzie, a uzupełnienia to najczęściej doświadczeni, boiskowo obyci zawodnicy. Pojawiają się też trafne decyzje o zakupie zawodników. Proszę zobaczyć, że Marek Szpera nie znalazł uznania w innych klubach, a w Mielcu doskonale się rozwija.

Jaki był pana pomysł na Chrobrego? Jakiej gry oczekiwał pan od swoich podopiecznych?

- Główny nacisk kładłem na szybką grę. Preferuję taktykę nastawioną na szybki atak. To zawsze są bramki zdobyte najmniejszym nakładem sił. Wystarczą dwa skrzydła i bramkarz. Niby nic trudnego, ale nad stylem pracuje się latami. Wydaje mi się, że często udawało nam się tak grać. Wielokrotnie trenerzy przeciwników podkreślali, że Chrobry zmienił sposób gry i ładnie ciągnie kontrę.

Z której formacji jest pan szczególnie zadowolony?

- Pozytywnie oceniam cały zespół. To był naprawdę kolektyw, na boisku i poza nim. O tym się mało mówi, ale to było również moje zadanie postawione przez zarząd. Podobno atmosfera w zespole nie była najlepsza i czuję, że poprawiliśmy się w tym elemencie. Cieszę się bardzo, że Tomek Mochocki, który w zeszłym roku grał bardzo mało, tym razem stanowił o sile zespołu. Powstrzymała go niestety kontuzja. Znakomicie rozwinął się Jakub Łucak, z czego się cieszę szczególnie. W zeszłym sezonie były problemy z prawym skrzydłem. Teraz Chrobry ma dwóch bardzo dobrych zawodników. Kuba znakomicie zdał egzamin, rzucając ponad 50 bramek. Rok temu było tego zdecydowanie mniej. Przypomnę mecz z Miedzią Legnica. Pierwszą połowę zagrał Paweł Piętak, drugą Kuba, w której rzucił 4 bramki. Nic tylko pogratulować. Kolejną osobą jest Michał Bednarek, który w Gdańsku często oglądał grę kolegów z ławki rezerwowych. Tutaj jest podstawowym zawodnikiem i mocno się rozwija. Poszedł bardzo do przodu.

Tadeusz Jednoróg

Jaką pan widzi przyszłość dla Chrobrego?

- To wciąż młoda drużyna. Średnia wieku nie przekracza 25 lat. Teraz dojdzie Robert Fogler i być może jeszcze ktoś. Miałem kilka ciekawych pomysłów na sprowadzenie dalszych zawodników, ale nie wiem jak się sprawy potoczą. Nowy trener dostanie w swoje ręce zespół, który jest zdecydowanie bardziej poukładany niż przed rokiem. Nie zacznie od zera. Szczególnie, że wydaje się, iż skład nie zostanie uszczuplony. Poprawiliśmy obronę, dzięki czemu w kilku spotkaniach potrafiliśmy stawić opór bardzo groźnym przeciwnikom, takim jak Olsztyn czy Mielec, którzy rzucają bardzo dużo bramek.

A gdzie widzi pan największe mankamenty w grze Chrobrego?

- Przede wszystkim zabrakło siły ognia w ataku pozycyjnym. Jeśli miałbym możliwość decydowania o zakupach, to postawiłbym na prawe rozegranie. Nie stwarzaliśmy zagrożenia rzutowego z tej pozycji. W kolejnym sezonie wielką niewiadomą będzie lewe skrzydło. Zobaczymy jak się będzie prezentował Irek Żak po długiej kontuzji. I jeszcze jedna, kluczowa pozycja, czyli środek rozegrania. Zespół jest fajny i atrakcyjny, jednak wymaga uzupełnień i dalszego zgrywania. Niestety nie będzie mi dane uczestniczyć w walce Chrobrego o jak najwyższe cele.

Spodziewał się pan takiej decyzji zarządu?

- Zdecydowanie nie. Wykonałem swoje zadanie, w związku z czym spodziewałem się innego rozwiązania. Zostawiłem tutaj kawał zdrowia, zaangażowania i szkoda opuszczać Głogów. Trzeba przyznać, że jest tu wspaniała baza do uprawiania piłki ręcznej i dobry klimat. Ale takie jest życie. Zarząd miał prawo podjąć taką decyzję, gdyż kontrakt obowiązywał przez rok. Bardzo dziękuję chłopakom za rok wspólnej, naprawdę ciężkiej pracy, która przyniosła sporo radości.

Nie minęło wprawdzie zbyt wiele czasu od momentu pojawienia się informacji o pańskim odejściu z Głogowa, ale czy dostał pan propozycje pracy z innych klubów?

- Na razie do końca czerwca jestem szkoleniowcem Chrobrego i chcę wywiązać się z kontraktu. Później będę mógł powiedzieć coś więcej.

Komentarze (0)