Była 54 minuta, a na tablicy świetlnej tylko 25:24 dla gospodarzy. Ostatnie 6 minut gracze Bogdana Wenty rozegrali jednak popisowo i odnieśli pewne zwycięstwo. - W końcówce zabrakło nam spokoju, który pozwoliłby wykorzystać te dogodne sytuacje, jakie mieliśmy. Za szybko chcieliśmy zdobyć kolejną bramkę i to się zemściło - mówi rozgrywający "Nafciarzy", Piotr Chrapkowski.
Całe sobotnie spotkanie trwało ponad dwie godziny, a obie drużyny wyraźnie nie przebierały w środkach. - Spodziewaliśmy się ciężkiego boju, ale nikt nas nie musiał specjalnie mobilizować. Wiemy, co to znaczy pojedynki kielecko-płockie, a teraz dochodzi do tego walka o mistrzostwo. Chcieliśmy podejść do meczu tak samo, ja kielczanie, mimo że graliśmy na wyjeździe. Nikt się nie oszczędzał, co świadczy o tym, jak bardzo nam zależy na zdobyciu tytułu - dodaje płocki zawodnik.
Według Chrapkowskiego, jego drużyna ma szanse na mistrzowski tytuł, a sobotnia przegrana jeszcze nic nie znaczy. - Mam nadzieję, że nasze przygotowanie fizyczne jest na dobrym poziomie i starczy nam sił zarówno na niedzielę, jak i późniejsze dwa mecze w Płocku. Bo nie dopuszczamy do siebie myśli, że moglibyśmy nie zagrać u siebie tych dwóch spotkań. W żadnym wypadku nie składamy broni. Pokazaliśmy, że możemy wygrywać z Vive. Mam nadzieję, że kolejne mecze będą w naszym wykonaniu bardziej spokojne w końcówkach, bo to, że mamy umiejętności i możliwości do wygrywania z Vive, jestem przekonany - kończy Chrapkowski.