Obaj finaliści drogę do walki o złoto mieli niezwykle prostą. Mistrzowie Polski w fazie play-off pierw odprawili z kwitkiem Zagłębie Lubin, by potem pozbawić marzeń o awansie do finału rewelacyjnego beniaminka - BRW Stali Mielec. Z kolei płocczanie po trudniejszej przeprawie z Azotami Puławy, bez jakichkolwiek problemów i z dziecinną łatwością ograli MMTS Kwidzyn, rewanżując się im za ubiegłoroczną porażkę.
Odwieczni rywale w tegorocznym sezonie spotykali się trzykrotnie. Dwa razy górą byli "żółto-biało-niebiescy" (liga 34:27, Puchar Polski 35:22 - przy. red.) a jedno zwycięstwo padło łupem Nafciarzy (32:29). Rozgrywający Vive Targi Kielce - Michał Jurecki otwarcie mówi, że porażka z odwiecznym rywalem w Hali Legionów mocno ich podrażniła.
- Zapomnieliśmy już o samym spotkaniu, ale pamiętamy błędy z tego meczu. Nie możemy ich powtórzyć. Będziemy chcieli udowodnić, że ta przegrana to był tylko wypadek przy pracy. Taki jest sport, nie zawsze się wygrywa. Z tej lekcji trzeba wynieść naukę, właśnie teraz - mówi popularny "Dzidziuś".
Sympatyków szczypiorniaka nad Wisłą, czekają zatem spore emocje. Kolejna odsłona "świętej wojny" zapowiada się niezwykle pasjonująco. Podopieczni Bogdana Wenty mają szansę pierwszy raz w historii klubu zdobyć trzeci z rzędu mistrzowski tytuł. Na przeszkodzie staną im jednak płocczanie, którzy ostatni raz wygrywali w lidze w sezonie 2007/08. Są zatem spragnieni sukcesu i powrotu na tron.
To jednak kielczanie są w nieco uprzywilejowanej sytuacji, mając atut własnej hali. Świetnie zdają sobie z tego zawodnicy, którzy podkreślają w wywiadach, że kibice to ich ósmy zawodnik. - Bądźcie z nami, w tych decydujących pojedynkach - apeluje Jurecki.