- Szukam nowych wyzwań, jestem otwarty na wszelkie propozycje - przyznaje doświadczony rozgrywający w rozmowie ze SportoweFakty.pl. Były zawodnik Piotrkowianina w polskiej lidze gra już szósty rok, przed trzema laty trafił do siódemki sezonu męskiej ekstraklasy. Dla Azotów jest zawodnikiem kluczowym, wspólnie z Wojciechem Zydroniem i dwójką bramkarzy stanowi o sile puławskiego zespołu. W tym sezonie rzucił w lidze 117 bramek, 24 dołożył na arenie europejskiej. W klasyfikacji strzelców PGNiG Superligi po fazie zasadniczej lepszym wynikiem pochwalić może się tylko pięciu graczy.
Zinczuk jest jednym z liderów puławskiej drużyny, latem może jednak zmienić klub
Brak Zinczuka puławski zespół mocno odczuł na początku sezonu. W pierwszej kolejce podopieczni Bogdana Kowalczyka ulegli na własnym parkiecie Chrobremu, tydzień później przegrali w Piotrkowie Trybunalskim. W pierwszym z wymienionych spotkań Ukrainiec nie grał, w starciu ze swoim byłym klubem pojawił się na drugim planie. Pełnię umiejętności pokazał w trzeciej kolejce, prowadząc Azoty do pewnego zwycięstwa nad gorzowskim AZS-em. - Wyniósł nas na zupełnie inny poziom sportowy - mówił wówczas o 33-letnim rozgrywającym trener Kowalczyk.
- Zinczuk to gracz, który potrafi znakomicie zachować się w sytuacji jeden na jeden, wziąć na siebie ciężar gry - charakteryzował kolegę z zespołu Zydroń. - Jest bardzo ważnym elementem zespołu. Z nim nasza gra wygląda zupełnie inaczej - wtórował mu Maciej Stęczniewski. Wszystko wskazuje jednak na to, że Zinczuk już niebawem zmieni barwy klubowe. Jak udało nam się ustalić, jego umowa wygasa latem. Nową propozycję z pewnością otrzyma, przedłużenie wydaje się jednak wątpliwe. - Świetnie się tu czuję, ale chciałbym spróbować szczęścia gdzieś indziej - kończy. Chętnych nie zabraknie.