Faworytkami tego spotkania były zawodniczki z Gdyni. Inny wynik niż ich pewne zwycięstwo zostałby uznany za ogromną sensacje. Początkowe minuty pokazały, że przyjezdne nie przestraszyły się rywalek i ambitnie walczyły na parkiecie. - Walczyliśmy w tym spotkaniu. Szkoda niewykorzystanych sytuacji sam na sam, które mieliśmy w końcówce pierwszej połowy - powiedział Janusz Szymczyk.
Do przerwy Vistal Łączpol Gdynia prowadził 17:13. W drugiej części spotkania przewaga gdynianek powiększała się z minuty na minutę. Zawodniczki z Górnego Śląska nie były już wstanie dotrzymać kroku drużynie z Trójmiasta. - W drugiej połowie Vistal powiększał swoją przewagę i tutaj mogę mieć uwagi, że za szybko odpuściliśmy. Moje zawodniczki przestały wierzyć, że mogą uzyskać korzystny wynik i z tego wzięła się ta wysoka przegrana - podkreślił trener.
- Praktycznie w ciągu całego meczu nie mieliśmy rzutów z drugiej linii. Generalnie grało nam się ciężko dzisiaj. Ciasno było na kole, piłki rzadko tam dochodziły - dodał.
Szczypiornistki z Chorzowa są w trudnej sytuacji po porażce w Gdyni. Aby pozostać w grze, muszą wygrać spotkanie numer dwa, które odbędzie się w najbliższy weekend na Śląsku. Janusz Szymczyk liczy jednak na poprawę gry swoich piłkarek ręcznych. - Chcemy wygrać w rewanżu! Mam nadzieje, że zagramy bardziej skutecznie i wynik końcowy będzie korzystny dla nas - zakończył.