Wielkie zwycięstwo Miedzi - relacja z meczu Reflex Miedź Legnica - Azoty Puławy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Szczypiorniści Reflex Miedzi Legnica pokonali 35:30 Azoty Puławy w meczu 20. kolejki PGNiG Superligi. Był to najlepszy mecz zespołu trenera Edwarda Strząbały w tym sezonie!

- Możecie w Legnicy spać spokojnie. Z taką grą Miedź powinna walczyć o medale, a nie o utrzymanie. Miedź wygrała zasłużenie i to wcale nie kurtuazja. Szczególnie gra legniczan w ataku pozycyjnym i dyspozycja rzutowa z drugiej linii były na poziomie medalowym. Rzadko w tym sezonie tracimy ponad 30 bramek, a w Legnicy nas to spotkało - komplementował po meczu zespół Miedzi szkoleniowiec Azotów Bogdan Kowalczyk.

Trener Edward Strząbała słuchając słów utytułowanego kolegi nabrał aż rumieńców. Pochwały byłego selekcjonera były jednak zasłużone, bo Miedź rozegrała świetny mecz. Śmiało można stwierdzić, że najlepszy w tym sezonie. Wszyscy bez wyjątku zawodnicy zagrali na wysokim poziomie. Adam Świątek, Paweł Piwko i Władimir Chuziejew pokazali w sobotę, że doszli do zdrowia i wysokiej formy po kontuzjach. Świetne zawody rozegrali również kołowi - Marek Boneczko i Jarosław Paluch, a także Adam Skrabania i Bogumił Buchwald. No i bramkarze. Zarówno Artur Banisz, jak i Lech Kryński odbili kilka piłek i to w decydujących momentach spotkania.

Mecz stał na bardzo wysokim poziomie i był dobrą reklamą ligowego szczypiorniaka. Do 13 min. prowadzenie zmieniało się jak w kalejdoskopie, lub był remis. Dwie minuty później Azoty odskoczyły na dwa trafienia (6:8). W 24 min. gościom udało się wyjść już na trzybramkowe prowadzenie (10:13). Końcówka pierwszej połowy należała jednak do legniczan, którzy zdobyli cztery bramki z rzędu i wyszli na prowadzenie 14:13 w 28 min. Na przerwę Miedź schodziła mając już w zapasie dwie bramki przewagi (16:14).

Zespół trenera Edwarda Strząbały tym razem świetnie dawał sobie radę grając w osłabieniu. A, że w potyczce z Azotami Miedź musiała sobie dawać radę w takich sytuacjach aż 14 minut, to był to jeden z kluczy do końcowego sukcesu.

W 35 min. gospodarze prowadzili już trzema bramkami (20:17), a w 40 min. już czterema (24:20). Miedź nadal grała bardzo dobrze, a goście kompletnie nie mogli sobie poradzić z szybkim rozegraniem piłki przez Chuziejewa i atomowymi rzutami Świątka i Buchwalda i szybkimi kontrami wykańczanymi przez Skrabanię i Piwkę. W 49 min. gospodarze prowadzili 29:25. Wtedy z parkietu za czerwoną kartkę z gradacji wykluczeń wyleciał Paluch. Azoty to wykorzystały i przybliżyły się do Miedzi na dwie bramki (29:27 w 52 min.).

Miedź zdobyła jednak dwie bramki z rzędu i było 31:27 (53 min.). Gdy wydawało się, że kibice o wynik mogą być spokojni, na ławkę kar powędrowało dwóch legniczan (nie w pełni sprawny po kontuzji Grzegorz Garbacz, który pomagał drużynie tylko w obronie oraz Piwko). Przez 110 sekund goście grali z przewagą dwóch zawodników, ale zdołali zdobyć tylko jedną bramkę. W tym fragmencie spotkania Miedź pokazała wielką wolę walki i poświęcenie!

Gdy na dwie minuty przed końcową syreną zespół trenera Edwarda Strząbały wygrywał 32:30, kibice podnieśli się z miejsc. Legniczanie chcąc podziękować im za doping, grali jak natchnieni, rzucili trzy bramki z rzędu i wygrali 35:30.

- Zagraliśmy najlepszy mecz w tym sezonie i nadal mamy szansę na udział w fazie play off. Teraz chwilę odpoczniemy, pojedziemy promować klub i miasto na finał Pucharu Polski, a potem czeka nas walka w Głogowie i z Piotrkowianinem u siebie na koniec rundy zasadniczej. Jestem dobrej myśli, bo coś się ruszyło w naszej grze - podsumował mecz z Azotami trener Edward Strząbała.

Reflex Miedź Legnica - Azoty Puławy 35:30 (16:14)

Miedź: Banisz, Kryński - Chuziejew 6, Paluch 1, Skrabania 6, Piwko 4, Świątek 9, Buchwald 3, Boneczko 6, Fabiszewski, Szabat, Swat, Garbacz.

Kary: 14 min.

Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski - Zinczuk 5, Zydroń 7, Gowin 4, Sieczka 2, Szyba 5, Afanasjew 3, Witkowski 1, Pomiankiewicz 2, Płaczkowski, Siemionow, Kus.

Kary: 6 min.

Sędziowali: Rajkiewicz, Tarczykowski (Szczecin).

Widzów: 800.

Źródło artykułu: