Stawką wtorkowego pojedynku z Chorwacją była możliwość gry w kwalifikacjach do igrzysk Olimpijskich w Londynie oraz jak najwyższe miejsce w turnieju. Tym bardziej, że oba zespoły liczyły na awans do półfinału, ale rzeczywistość zweryfikowała te plany.
Polacy rozpoczęli mecz w składzie personalnym takim samym jak spotkanie z Serbią, czyli z Mariuszem Jurkiewiczem oraz Mateuszem Zaremba na rozegraniach i to właśnie zawodnik Ciudad Realu otworzył wynik spotkania. Ale w pierwszych minutach najmocniejszą formacją biało-czerwonych była obrona oraz postawa Sławomira Szmala, czego efektem było prawie siedem minut bez straty bramki. Dopiero Ivano Balić przełamał niemoc strzelecką ekipy Slavko Goluzy, a chwilę później Denis Buntić wyrównał stan spotkania na 2:2. W 11. minucie kapitalną interwencją popisał się "Kasa", który wyciągnął się jak struna, aby wyłapać "przerzutkę" Ivana Nincevicia. Interwencja naszego bramkarze dodała najwyraźniej skrzydeł zawodnikom z pola, bo po chwili na tablicy widniał wynik już 6:3 dla ekipy Bogdana Wenty.
Niestety Polacy zaczęli po raz kolejny popełniać proste błędy w grze w ataku, nawet grając w przewadze jednego zawodnika. W międzyczasie w chorwackiej bramce pojawił się Dejan Pesić, który wybitnie przyczynił się do tego, że w 19. minucie mieliśmy remis 7:7. Od tego momentu w poczynania obu stron wdarło się sporo chaosu, w którym szybciej odnaleźli się Chorwaci. Na pięć minut przed końcem pierwszej części gry zespół z Bałkanów po dwóch kolejnych bramkach Vedrana Zrnicia wyszedł na dwie bramki przewagi (11:9). To zmusiło Wentę do poproszenia o przerwę dla swojego zespołu.
Z biegiem czasu gra się wyraźnie zaostrzała. Szczególnie w środkach nie przebierali podopieczni Slavko Goluzy, którzy co raz częściej byli karani dwiema minutami. Od mniej więcej 27. minuty Polacy grali w podwójnej przewadze. W tym czasie dwukrotnie z rzutów karnych na listę strzelców wpisał się Tomasz Tłuczyński i na tablicy ponownie pojawił się remis (11:11). Niestety, gdy siły się wyrównały, nie było już tak pięknie. Kolejne dwie bramki Chorwatów w ostatniej minucie pierwszej części spotkania spowodowały, że na przerwę Polacy chodzili przegrywając 11:13. Warto w tym momencie pochwalić za swoją postawę Sławomira Szmala, który do tej pory bronił z ponad 50 proc. skutecznością. Niestety jego kolegom kilkakrotnie zabrakło zimnej krwi i stąd dwie bramki straty.
Od pierwszych minut drugiej części gry na parkiecie pojawił się Marcin Lijewski oraz dosyć niespodziewanie Grzeogrz Tkaczyk, który narzekał na ból łydki. Wciąż jednak biało-czerwoni nie radzili sobie z mocną obroną Chorwatów, jednak od czego mamy w bramce Sławomira Szmala. Bramkarz Rhein-Neckar Lowen obronił rzut karny wykonywany przez Zrnicia, jednak przy fantastycznej "wkrętce" Manuela Strleka był już bezradny (16:12). Zawodnicy z Bałkanów znakomicie wyprowadzali kontrataki w drugie tempo, kiedy nasza obrona nie nadążała ze swoją organizacją. W 40. minucie wynik brzmiał 20:15 dla Chorwacji, a gra w ataku naszych reprezentantów wciąż nie napawała optymizmem.
Po kolejnej fantastycznej bramce Strleka w bramce Polski pojawił się Piotr Wyszomirski. W ataku natomiast skutecznością imponował Piotr Grabarczyk, który do tej pory występował głównie w defensywie. Na kwadrans przed końcem spotkania kolejną kontrę wyprowadzili Chorwaci, po której prowadzili już 23:18. Biało-czerwoni wciąż razili nieporadnością w ataku. Z drugiej strony coraz śmielej poczynała sobie dwójka Balić-Vori, którzy mając świadomość bezpiecznej przewagi próbowali coraz to bardziej niekonwencjonalnych rozwiązań.
W 50. minucie Polacy wreszcie przeprowadzili zespołową akcję, a trafienie Patryka Kuchczyńskiego na 23:20 wlało trochę nadziei w serca polskich kibiców, licznie zebranych w hali w Malmo. Chorwaci jednak nie pozostali nam dłużni, zdobywając dwie kolejne bramki. Mając świadomość powagi sytuacji, biało-czerwoni wyszli bardzo wysoko w obronie, co miało uniemożliwić płynne rozgrywanie akcji wicemistrzom świata z 2009 roku. Strata Polaków jednak nie ulegała zmianie, co z każdą minutą oddalało nas od kolejnego zwycięstwa. Nieprzemyślane podania do koła nie przynosiły efektu, nie było także żadnego zagrożenia rzutami z drugiej linii. Naszym reprezentantom zabrakło argumentów, żeby móc odwrócić losy spotkania.
Polska przegrywa z Chorwacją 24:28 i zagra z reprezentacją Węgier o siódme miejsce w turnieju, umożliwiające grę w kwalifikacjach do Igrzysk Olimpijskich.
Chorwacja - Polska 28:24 (13:11)
Chorawcja: Pesić, Alilović - Balić 3, Duvnjak 1, Lacković 1, Zrnić 5(2), Kopljar, Vori 6, Gojun, Matulić, Vuković 2, Buntić 7, T.Valcić, Strlek 4, Musa, Nincević.
Polska: Szmal, Wyszomirski - Jaszka 4, Kuchczyński 2, Tkaczyk 2, Bielecki, B.Jurecki 3, Tłuczyński 4(4), Jurkiewicz 2, M.Lijewski 2, Rosiński, Zaremba 3, Grabarczyk 2, Siódmiak.
Tabela Grupy II
P | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | Dania | 5 | 5 | 0 | 0 | 154:131 | 10 |
2 | Szwecja | 5 | 3 | 0 | 2 | 127:124 | 6 |
3 | Chorwacja | 5 | 2 | 1 | 2 | 142:129 | 5 |
4 | Polska | 5 | 2 | 0 | 3 | 123:129 | 4 |
5 | Serbia | 5 | 1 | 1 | 3 | 127:139 | 3 |
6 | Argentyna | 5 | 1 | 0 | 4 | 117:139 | 2 |