Zielonogórski kompleks Rycharskiego? - relacja z meczu Wójcik Meble - Techtrans Elbląg - AZS UZ Zielona Góra

Spotkanie drużyn okupujących końcowe rejony ligowej tabeli zakończyło się zwycięstwem Wójcik Meble - Techtrans Elbląg. Duży udział w sukcesie elblążan miał rezerwowy bramkarz, Henryk Rycharski, który czterokrotnie nie dał się pokonać z rzutu karnego.

30 stycznia 2010 roku, w 14. kolejce ubiegłego sezonu w Zielonej Górze AZS przegrał z Techtransem 25:26. Jednym z bohaterów tych zawodów był Henryk Rycharski, który 4 razy bronił rzuty z 7. metra wykonywane przez akademików. Mecz 9. kolejki sezonu 2010/2011 potwierdził starą prawdę, że historia lubi się powtarzać.

Patrząc na skromny dorobek punktowy obu ekip, można było się spodziewać wyrównanej rozgrywki. Dwa zwycięstwa w dotychczasowych meczach nie przynosiły chluby ani elblążanom, ani zielonogórzanom. Tym bardziej nie dawały komfortu psychicznego przed kolejnymi zawodami.

Bardziej rozkojarzeni wyszli na boisko gospodarze. Dość powiedzieć, że w 4. minucie po bramkach Mateusza Wolskiego, Cypriana Kociszewskiego i dwóch trafieniach Bartłomieja Koprowskiego goście prowadzili 4:0. Podopieczni Ludwika Fonferka w miarę szybko otrząsnęli się z letargu dzięki celnej próbie Tomasza Kwiatkowskiego, niwelując straty do jednej bramki (5:6 w 13. minucie). Zielonogórznie ani myśleli oddawać prowadzenia i po serii skutecznych rzutów z obu stron, przy stanie 7:10, stanęli przed szansą zdobycia bramki z linii 7 metrów. Henryk Rycharski zmienił dobrze spisującego się Marka Wróbla, aby po chwili wrócić na ławkę rezerwowych i zbierać gratulacje od kolegów po obronieniu rzutu karnego wykonywanego przez Koprowskiego. Jak się potem okazało, był to dopiero początek wyczynów tego młodego bramkarza. Podkreślić należy też znakomitą postawę grającego z konieczności na prawym skrzydle Macieja Dawidowskiego, który w pierwszej odsłonie zdobył 5 bramek, m. in. doprowadzając w 25. minucie do wyrównania (13:13). Chwilę później Rycharski drugi raz obronił karnego (tym razem pechowym strzelcem okazał się Wolski), a Mirosław Ośko uzyskał na pierwsze w tym meczu prowadzenie dla swojego zespołu. Goście zerwali się jeszcze raz przed przerwą i po zdobyciu 3 bramek to oni schodzili do szatni z przewagą dwóch oczek (14:16). W ostatniej akcji przed przerwą czerwoną kartkę za trafienie przeciwnika w twarz z rzutu wolnego bezpośredniego ujrzał Kwiatkowski.

Drugą połowę rozpoczęli elblążanie, rzut z drugiej linii oddał Ośko, jednak piłka po odbiciu się od poprzeczki wylądowała w rekach gości, którzy po przeprowadzeniu kontrataku doprowadzili do stanu 14:17. Nie upłynęło 60 sekund, a Grzegorz Piotrowski przygotowywał się do wykonania rzutu karnego. Również były zawodnik Chrobrego Głogów nie znalazł sposobu na Rycharskiego. Od tego momentu to gospodarze zaczęli dominować na placu gry. Przede wszystkim dobra gra w obronie sprawiła, że w 44. minucie Grzegorz Szczepański doprowadził do stanu 22:18. Gdy na 9 minut przed końcem Ośko pokonał z rzutu karnego nieźle broniącego Dominika Maziarza i na tablicy widniał wynik 25:21, mało kto spodziewał się, że na hali przy ulicy Grunwaldzkiej będą jeszcze emocje. Elblążanie najwyraźniej chcieli jednak podnieść dramaturgię widowiska i… przestali grać. Szansę zwietrzyli podopieczni Marka Ksiązkiewicza, którzy po trafieniu rezerwowego Michała Nieradko na 5 minut przed końcem zniwelowali stratę do jednej bramki (25:24). Następnych kilka akcji to festiwal błędów w ataku i udanych akcji defensywnych, przez co wynik nie ulegał zmianie. Na 120 sekund przed końcem goście (na swoje nieszczęście) wywalczyli rzut karny. Tym razem to Sebastian Gałach przegrał pojedynek z bramkarzem występującym z numerem 12 na bluzie. Po chwili jednak Łukasz Jarowicz rzutem z koła wyrównał stan meczu. Wtedy to zielonogórzanie chyba stwierdzili, że nie chcą wygrać. Mając przewagę dwóch zawodników po karach 2 minut dla Michała Gryza i Leszka Michałowa, nie byli w stanie dobić elblążan. W ostatniej minucie "akcję meczu" przeprowadzili "Meblarze". Decydujący cios zadał na 6 sekund przed końcowym gwizdkiem Robert Długosz, który rzutem ze środka rozegrania ustalił wynik spotkania. Była to pierwsza próba elbląskiego rozgrywającego, który na parkiecie pojawił się dopiero w 52. minucie.

Emocje i walka do ostatniego gwizdka sędziego powinny zrekompensować kibicom stosunkowo niski poziom widowiska. W obu ekipach mnożyły się błędy, a rozgrywaniu ataku pozycyjnego brakowało dynamiki. W zespole gospodarzy na wyróżnienie zasłużyli przede wszystkim bramkarze: Marek Wróbel i wielokrotnie już wspominany Henryk Rycharski. Pochwalić trzeba Roberta Długosza, który, jak na doświadczonego zawodnika przystało, wykazał się ogromną odpornością psychiczną. Dobre zawody rozegrał najmłodszy w zespole Techtransu Maciej Dawidowski. Pozostali szczypiorniści mieli lepsze i gorsze momenty, jednak generalnie ″zdali egzamin" i dzięki 2 zdobytym punktom dźwignęli zespół z ostatniego miejsca w tabeli. U gości pozytywnie zaprezentowali przede wszystkim się groźny z drugiej linii Bartłomiej Koprowski i aktywny Sebastian Gałach.

KS Wójcik Meble - Techtrans Elbląg - KU AZS UZ Zielona Góra 26:25 (14:16)

Wójcik Meble: Wróbel, Rycharski - Michałów 6, Dawidowski 6, Ośko 4, Szczepański 3, Maluchnik 2, Fonferek 2, Gryz 1, Długosz 1, Kwiatkowski 1, Wasilenko, Sadowski, Janowicz

Kary: 18 minut, czerwona kartka: Kwiatkowski (za uderzenie piłką w twarz przy rzucie wolnym w 30. minucie), Michałów (z gradacji w 60. minucie)

AZS UZ: Pitoń, Maziarz - Jakob, Gałach 6, Kociszewski 4, Koprowski 4, Wolski 4, Piotrowski 2, Jarowicz 2, Nieradko 1, Kłosowski 1, Skrzypek 1, Ratajczak, Petela

Kary: 18 minut, czerwona kartka: Jarowicz (z gradacji w 59. minucie)

Sędziowali: Damian Godzina (Tczew) / Łukasz Kamrowski (Cedry Wielkie)

Źródło artykułu: