Może już w marcu wrócę na parkiet - rozmowa z Kingą Polenz, czołową polską szczypiornistką

W ostatnim czasie coraz więcej czołowych piłkarek ręcznych decyduje się na przerwę macierzyńską. Już od kilku miesięcy w stanie błogosławionym znajduje się wychowanka MKS Sambor Tczew i jedna z najlepszych polskich piłkarek ręcznych Kingą Polenz, która opowiada o nowej dla siebie sytuacji oraz o planach na najbliższą przyszłość.

Michał Kaczyński: Pierwsze najważniejsze pytanie, jak zdrowie i samopoczucie?

Kinga Polenz: A dziękuję bardzo dobrze, czuje się świetnie (śmiech).

Jak zmieniło się Twoje życie, od momentu, gdy zaszłaś w ciąże? Czy po wielu latach ciągłego treningu, taka przymusowa przerwa wpłynęła na Ciebie pozytywnie, czujesz, że odpoczynek od sportu był Ci potrzebny, czy raczej ciągnie Cię już na boisko i nie możesz doczekać się powrotu na parkiet?

- Szczerze muszę przyznać, że do czwartego miesiąca ciąży byłam bardzo aktywna, później musiałam troszkę zwolnić. Zaczął pojawiać się brzuszek, co również było dla mnie pewną nowością (śmiech). Do tej pory nie mogę usiedzieć na miejscu i strasznie brakuje mi ruchu i już nie mogę doczekać się jak wrócę na parkiet. Traktuję tę przerwę jak wydłużone wakacje (śmiech).

Powiedz coś więcej jak wygląda obecnie Twoje życie. Do tej pory Twój czas upływał w większości od treningu do treningu, od meczu do meczu, a teraz?

- Teraz to przede wszystkim dużo odpoczynku i do niedawna przygotowania do obrony pracy magisterskiej. Mam teraz czas na naukę języków obcych. Ten okres uważam za coś cudownego i życzę go każdej kobiecie.

Wiesz już, gdzie zagrasz po przerwie macierzyńskiej? W mediach było wiele spekulacji na temat Twojego przejścia do SPR Lubin, ostatnio mówiło się o dalszych występach w Piotrkowie, a może wrócisz do rodzinnego miasta i pomożesz drużynie Latochy Sambor Tczew?

- To prawda mówiono wiele o mojej przyszłości związanej z karierą sportową. A gdzie będę grała po przerwie macierzyńskiej? Jeszcze nie wiem, może wyjadę z kraju. Na razie nie planuje powroty do rodzinnego miasta, może kiedyś (śmiech).

A propos Tczewa, czy jesteś jeszcze jakoś związana z rodzinnym miastem? Często odwiedzasz rodzinę, masz w tym mieście jakiś przyjaciół?

- Jestem bardzo związana z Tczewem, mieszka tam moja rodzina i przyjaciele, za którymi bardzo tęsknie. I jeśli tylko mogę odwiedzam rodzinne miasto. Również, gdy mam więcej czasu przyjeżdżając do Tczewa, staram się się spotykać z moim pierwszym trenerem Eugeniuszem Kwiatkowskim.

Zapewne dokładnie śledzisz wyniki PGNiG Superligi. Drużyna z Piotrkowa mimo wielu osłabień jest rewelacją ligi. Jest to dla Ciebie duża niespodzianka, czy może spodziewałaś się, że pod wodzą trenera Nowakowskiego drużyna będzie tak dobrze grała?

- Szczerze mówiąc nie śledzę tak bardzo ligi, teraz przerzuciłam się na piłkę nożna i dopinguje mojego narzeczonego (śmiech). Co do drużyny z Piotrkowa to życzę dziewczynom jak najlepiej.

Niemal na drugim biegunie ligi znajduje się Latocha Sambor Tczew. W swojej karierze, wiele razy mierzyłaś się z beniaminkami. Czy nowy zespół w lidze zawsze ma tak ciężko, czy różnica między I ligą a Superligą jest aż tak widoczna każdego sezonu?

- Niestety różnice są ogromne, jeśli chodzi o zespoły, które wchodzą do ekstraklasy i każdy zespół ma ciężko. Chyba jedynym wyjątkiem była drużyna z Gdyni, gdzie praktycznie wszystkie zawodniczki, które przyszły do tego klubu zasilały wcześniej szeregi zespołu z Gdańska.

Jako zawodniczka młoda, ale już bardzo doświadczona, co poradziłabyś swoim młodszym koleżankom z Tczewa? Na co powinny zwrócić uwagę, jakie aspekty gry poprawić, nad czym pracować, aby walczyć z innymi zespołami jak równy z równym?

- Szczerze mówiąc ciężko jest doradzać jak nie zna się zespołu. Miałam okazję zobaczyć jak grają tczewianki i bardzo spodobałam mi się waleczność niektórych dziewczyn, widać że chcą i robią wszystko na boisku żeby zespół wygrywał.

Tczew od dawna ma sporo sukcesów w kategoriach juniorskich. Jednak od wielu, wielu lat nie było w Tczewie drużyny seniorskiej na najwyższym szczeblu rozgrywek. Jaki widzisz tego powód, co należy zmienić, aby Tczew na dłużej zagościł na parkietach Superligi, a w przyszłości mógł mieć w swoim składzie tak dobre zawodniczki jak Kinga Polenz?

- Niestety wszystko jest uzależnione od funduszy, jak w każdym sporcie.

Twoje występy w reprezentacji Polski są chyba nadal sprawą otwartą? Co sądzisz o nowym trenerze? Masz jakieś informacje od koleżanek co do atmosfery, czy sposobu prowadzenia treningów?

- Mam taką nadzieję, że po urodzeniu dziecka powrócę do formy i także do kadry. Niestety nie miałam okazji poznać nowego trenera. Dlatego nie chcę go oceniać po tym, co widziałam w TV.

Ostatnie pytanie. Kiedy zobaczymy Kingę Polenz na parkiecie?

- Chciałabym żeby było to jak najszybciej, może w marcu uda mi się powrócić na parkiet.

Komentarze (0)