Grzegorz Tkaczyk wraca do kadry

Mecz z Ukrainą w ramach eliminacji do mistrzostw Europy stał będzie pod znakiem powrotów. Obok Karola Bieleckiego, po dłuższej przerwie w kadrze ponownie pojawi się bowiem także Grzegorz Tkaczyk.

W tym artykule dowiesz się o:

- No, trochę mnie nie było - przyznaje w rozmowie ze SportoweFakty.pl zawodnik Rhein-Neckar Lowen. Tkaczyk z drużyną narodową rozstał się po igrzyskach olimpijskich w Pekinie, gdzie reprezentacja Polski zajęła piątą lokatę. Co zdecydowało o tym, że podjął decyzję o powrocie? - Przede wszystkim jestem zdrowy - uśmiecha się. - Wreszcie nie mam problemów z urazami i mogę spokojnie, bez żadnych obaw, przebywać na parkiecie - tłumaczy.

Pod nieobecność Tkaczyka mocną pozycję w reprezentacji zbudował sobie Bartłomiej Jaszka, o miejsce w wyjściowym składzie łatwo więc nie będzie. - Na pewno nie przyjechałem nikogo wygryzać - zastrzega. - Niech gra ten, który jest w lepszej dyspozycji. Liczy się dobro drużyny, a nie indywidualne osiągnięcia. Ja mam nadzieję, że będę mógł dać temu zespołowi coś dobrego od siebie - przyznaje.

W czwartek na warszawskim Torwarze reprezentacja rozpocznie walkę w eliminacjach mistrzostw Europy. Przeciwnikiem biało-czerwonych będzie Ukraina. - To groźny zespół, nie można go lekceważyć - przestrzega Tkaczyk. - Oglądaliśmy ich na video, to wysokie chłopy, najczęściej grają strefą 6-0, ich lewy rozgrywający ma bardzo mocny rzut, więc trzeba na niego zwrócić szczególną uwagę. To typowa rosyjska szkoła, czeka nas bardzo ciężki mecz.

Źródło artykułu: