Bartosz Wuszter wyszedł na plac gry w podstawowym składzie. Niezwykle umiejętnie dyrygował obroną, która w pierwszych dwudziestu minutach zagrała rewelacyjnie, co miało odzwierciedlenie w wyniku (12:4 dla Piotrkowianina). Były obrotowy Wisły Płock raz nawet ruszył z szybką kontrą, ale po przebiegnięciu kilkunastu metrów zabrakło mu już chyba sił i oddał słaby rzut, z którego złapaniem nie miał problemów bramkarz z Puław. W końcówce meczu Wuszter przypomniał o tym, że świetnie potrafi grać także w ofensywie. Rzucił ważną bramkę, dającą prowadzenie Piotrkowianinowi 27:23, a chwilę później, po faulu na nim sędziowie podyktowali rzut karny.
- Spokojnie. Bartek odbył z nami dopiero trzy treningi. Wiadomo, że nie przepracował okresu przygotowawczego. Nie wymagajmy od niego od razu cudów. Jak na pierwsze spotkanie to uważam, że zagrał bardzo dobrze w defensywie. Z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Jestem o tym przekonany - ocenił występ Wusztera prezes Piotrkowianina Tomasz Zwierzchowski.
Kilka zaledwie minut zagrał Andrij Matiuk. Trener Piotr Dropek wpuścił 25-letniego rozgrywającego na plac gry pod koniec pierwszej połowy. Później już siedział na ławce rezerwowych. - Chłopak musi wejść w grę. Wiadomo, że gra na środku rozegrania. Są jeszcze bariery językowe, zmuszony jest porozumiewać się z pozostałymi zawodnikami na migi. Za 2-3 miesiące powinien już prezentować swoją najwyższą formę. To doświadczony zawodnik, ma na koncie występy w różnych ligach europejskich. Też jestem zdania, że nie można od razu od niego oczekiwać gry na 100 procent - powiedział Zwierzchowski.
W najbliższej kolejce Piotrkowianin zagra na wyjeździe z Chrobrym Głogów. Piotrkowscy zawodnicy zapewniają, że pojadą tam powalczyć o komplet punktów.