Kolejne powołania do reprezentacji Polski świadczą o tym, że Piotr Wyszomirski cieszy się zaufaniem trenera Bogdana Wenty, który zapewne chce, aby młody bramkarz z Puław nabierał międzynarodowego doświadczenia.
Od debiutu Wyszomirskiego w pierwszej reprezentacji nie minął jeszcze rok (29 października 2009 roku w meczu przeciwko Słowacji), a wydaje się, że 22-latek na stałe znalazł miejsce w zespole Wenty. "Wyszu" jest jednak dość ostrożny w wypowiedziach na temat swojej przyszłości w kadrze. - Zdaję sobie sprawę, że muszę w dalszym ciągu zabiegać o zaufanie szkoleniowca. Pewne miejsce w bramce ma jedynie Sławomir Szmal. O pozycję numer dwa oprócz mnie zabiegają także Adam Malcher i Marcin Wichary- mówi Wyszomirski.
W drugiej połowie sobotniego spotkania przeciwko Niemcom bramkarz Azotów popisał się kilkoma znakomitymi interwencjami. Mimo to biało-czerwoni musieli uznać wyższość podopiecznych Heinera Branda. Zdaniem Wyszomirskiego do osiągnięcia korzystnego rezultatu zabrakło naprawdę niewiele. - Zabrakło nam czasu na odrobienie kilkubramkowej straty, szczególnie w drugiej części spotkania. Szkoda, że ten mecz nie trwał trochę dłużej - mówi bramkarz Azotów.
Porażka z Niemcami nie oznacza jednak, że Polacy zlekceważyli swoich rywali. - Ten mecz, choć towarzyski, miał dla każdego z nas ogromne znaczenie. Przecież graliśmy z Niemcami, a to zawsze nas Polaków dodatkowo elektryzuje i mobilizuje - ocenia Wyszomirski.